środa, 5 marca 2008

Śmierć Boga, czyli o markizie de Sade

"Integralna potworność. Filozofia libertynizmu, czyli konsekwencje śmierci Boga” - Bogdan Banasiak. Thesaurus 2006. To już kolejna recenzja autorstwa Pat.

To chyba najlepsza oraz najpełniejsza analiza i synteza myśli związanych z postacią markiza de Sade'a. Banasiak zajmuje się tak długo swym bohaterem, że zdaje się czasem myśleć jak on :)
Dlaczego wrzucamy strasznego Markiza do horrorowiska? A czyż nie jest to postać żywcem wycięta z najbardziej przegiętego filmu grozy?
Większego uzasadnienia potrzebuje pretekst do napisania kilku słów o książce Bogdana Banasiaka. Otóż (nie ukrywam, że z radością) stałam się w końcu (po ponad roku od wydania – koniec 2006) właścicielką tej upatrzonej wcześniej pozycji. Na marginesie dodam, że i cenowo na tej zwłoce skorzystałam. A jak mówi stare przysłowie: co się odwlecze to nie uciecze. W wypadku tematów sadycznych specjalnych okazji nie trzeba, aby trochę o nich "pogadać”. Z D.A.F de Sade to jest tak, że naprawdę ciężko znaleźć jest kogoś z sensem wypowiadającego się na temat jego i jego pisarstwa. W zasadzie – sama natura zagadnienia jest tak przegięta, że trudno jest oczekiwać "normalnej dyskusji”. Na pewno jest sporo racji w wizji Markiza, jako tego, który przewidział "nasze czasy”. Ale z drugiej strony i po prawdzie – de Sade nie zdefiniował całości tych "czasów”. Do tego można zadać sobie zawsze bezczelne pytanie: czy gdyby ten francuski arystokrata nie opisał tak bardzo sugestywnie tych wszystkich obrzydlistw to może nie mielibyśmy teraz tego i owego... Trudno powiedzieć. Może de Sade po prostu musiał "nastąpić”. Zresztą, jak mniemam pisał o rzeczach szokujących, ale bynajmniej niewziętych z przysłowiowego kosmosu. Bardziej należy w tym wypadku widzieć de Sade'a – jako tego, który poszedł po całości, jeśli chodzi o łamanie tabu. I tu nie chodzi już tylko o złojenie pejczem kochanki czy seks grupowy, albo gwałt, tylko o zbrodnie cięższego kalibru począwszy od pastwienia się, poprzez kanibalizm, a skończywszy na koprofagii. Choć najstraszniejszym i największym tabu, które de Sade postanowił wywalić na wierzch – było jawne głoszenie śmierci Boga.

Książkę Banasiaka warto znać z kilku powodów (z perspektywy horror odbiorcy): po pierwsze jest to sensowna wyprawa po świecie potworności z przewodnikiem najwyższego kalibru, po drugie widać jak wiele Markizowi zawdzięczają niektóre odłamy horrorów, po trzecie: jak mało straszne i bardzo stonowane są niektóre horrory czy tym podobne produkcje, które kładą szczególny nacisk na epatowanie specyficzną przemocą lub pomieszaniem seksu z grozą i zbrodnią. Hm, po lekturze "Integralnej potworności” można dojść do wniosku, że produkcje w stylu "Hostel” to kawa latte i nie ma, co się bulwersować.

To, że de Sade w jakiś dziwaczny sposób wpływa na ludzi, można już stwierdzić na podstawie wpisania jego nazwiska do przykładowej wyszukiwarki i pożeglować po kolejnych stronach odnoszących się do jego nazwiska. Czegóż tam nie ma! Jakie zaskakujące konteksty, wyznania czy kreacje tam znajdziemy.

Konkludując – sadyczne wątki są bardzo mocno związane z horrorem i wystarczy przeglądnąć swoją podręczną biblioteczkę czy składnice filmów typu horror :) - żeby zobaczyć jak to Markiz grasuje po głowach twórców grozy.

De Sade. Integralna potworność. Filozofia libertynizmu, czyli konsekwencje śmierci Boga
Autor: Bogdan Banasiak
Wydawnictwo: Thesaurus
Liczba stron: 472
Format: 13x20,5 cm , oprawa broszurowa
ISBN: 83-910254-3-8
Rok wydania: 2006

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Recenzja jeszcze bardziej zachęciła mnie do poszukiwań:) niestety na żadnym portalu księgarskim książka nie jest już dostępna:/

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga