wtorek, 21 października 2008

Fatalne otwarcie Festiwalu Horrorów

Tak fatalnego otwarcia Festiwalu Horrorów nie spodziewałem się. Oba dzisiejsze filmy - "Pop Skull” i "Zbrodnie czasu” nie dość, że nie były filmami grozy, to jeszcze były bardzo słabe. Podczas pierwszego z nich z kina wyszło kilkanaście osób.

Tym razem Festiwal Horrorów zorganizowano w największej sali wrocławskiego Multikina w Galerii Arkady. Rok temu mniejsza sala była pełna, dziś największa świeciła pustkami. Nie wiem czy winić za to dobór filmów czy też wydłużenie festiwalu do pięciu dni i zmniejszenie liczby filmów do dwóch. Dodatkowo organizatorzy zmienili reguły gry i dzisiaj okazało się, że drugi seans rozpoczyna się nie o godz. 21 a 15 min. po pierwszym filmie. Ci więc, którzy przyszli zgodnie z planem na 21.00 spóźnili się.

Festiwal rozpoczął „Pop Skull” Adama Wingarda. Jest to opowieść o młodym mężczyźnie, który wpada w depresję po tym, jak odchodzi od niego dziewczyna. Zaczyna brać psychotropy i coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością. Film jest bardzo męczący, mrugające światła męczą oczy, a całość nudzi. Słusznie Pat powiedziała, że niepotrzebne było prawie 90 minut na to, by główny bohater zdecydował się na zabicie faceta swojej byłej dziewczyny...

Drugi film – hiszpańskie "Zbrodnie czasu” to popłuczyny po bardzo dobrym "Efekcie motyla”. Aż szkoda się jakoś szczególnie rozpisywać na ten temat.

Mam nadzieję, że środa będzie ciekawsza. Zaplanowano dwa filmy Dario Argento: "Suspiria”(1970 i "Matka płaczących” (2007).

Poczytaj co o pierwszym dniu festiwalu sądzi Pat.

Pop Skull USA 2007
Czas: 86 min.
Reżyseria: Adam Wingard
Scenariusz: E. L. Katz, Lane Hughes
Obsada: Lane Hughes, Brandon Carroll, Maggie Henry



Cronocrimenes Hiszpania 2007
Czas: 88 min.
Reżyseria i scenariusz: Nacho Vigalondo
Obsada: Karra Elejade
, Candela Fernandez, Barbara Goenaga, Nacho Vigalondo

 


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

hellow, faktycznie otwarcie festiwalu dosc marne... pierwszy film POP SKULL raczej nie na taka impreze, dla mnie troche nalecialosci z Requiem for A Dream i Lost Highway... ale to nie zaden horror, fakt ze ze dwa razy podskoczylem na krzesle, ale to raczej efekty dzwiekowe i wizualne byly glownym atutem filmu... halucynacje i paranoje bohatera nawet ciekawie przedstawione, ale oczy, po takiej dawce stroboskopowych efektów, dostały po tyłku hehe
O drugim filmie nie warto nawet pamiętac, lipnie zrobiony, jakies mega sztuczne dialogi i ZERO GROZY... nawet z zabandazowaniem faceta sobie nie poradzili ;)) i porownanie do Efektu Motylu stanowczo przesadzone, bo do pięt mu nie dorasta...
mysle i taka mam nadzieje, ze dzisiejsza Matka płaczących będzie hitem tego festiwalu, i że dzis wyjdziemy z kina przestraszeni a nie zmęczeni ;)

Anonimowy pisze...

ten powyżej to bylem ja, mooh ;)

Anonimowy pisze...

Pop skull to film zdecydowanie nie dla każdego jak widziałem po reakcji w sali kinowej.Rozumiem że ludzi idąc do kina chcą się po prostu odmóżdżyć i zeżreć popcorn przy komercyjnej papce. A tu srumm i niema łatwo, stąd takie reakcje.

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga