niedziela, 6 września 2009

Czarny kot czyli o niełatwym życiu E.A. Poe

Edgar Allan Poe nie miał łatwego życia. Czy ktoś z Was zastanawiał się, w jaki sposób wpadał na pomysły swoich powieści? Co go inspirowało? A może był chory psychicznie??

Takie naszły mnie pytania po obejrzeniu "Czarnego Kota" Stuarta Gordona na podstawie opowiadania E.A. Poe. Wiem, wiem. Pewnie obejrzeliście już dawno kolejny z filmów cyklu Masters of Horror. Mi dane było dopiero dzisiaj. To drugi film Gordona (znanego ze słynnego Re-Animatora) w tym cyklu. Wcześniej pisałem już o "Koszmarze w domu wiedźmy", który powstał na podstawie powieści innego mistrza horroru H.P. Lovecrafta. O jeszcze jednym filmie Gordona - "Utkwionym" pisałem też przy okazji ubiegłorocznego Festiwalu Horrorów.
Ale wracając do "Czarnego kota" (tu możecie kupić sobie audiobook z tym opowiadaniem). Film opowiada o samym Edgarze (w tej roli świetny Jeffrey Combs znany m.in. z Re-Animatora, Zza światów, Narzeczonej Re-Animatora, Necronomicona, Domu na przeklętym wzgórzu czy Czarodzieja Gore), który utracił wenę do pisania opowiadań z dreszczykiem i postanowił zostać poetą. Jednak wiersze nie przynoszą mu spodziewanych zarobków. Pisarz zaczyna pić. Dodatkowo jego żona choruje na gruźlice, a życie utrudnia czarny kot Pluton. Edgar wpada w obłęd, zaczyna się polowanie na biedne zwierzę, które powraca zza grobu! Nie wiadomo już, co jest wytworem jego wyobraźni, a co rzeczywistością.

Świetny nastrój, może trochę przydługawy, oczywiście nie może też zabraknąć sceny z horrorów Gordona. Opowiadanie jest bardzo wiernie przeniesione na ekran, a reżyser nie pominął drastycznych szczegółów. Ale nie będę zdradzał tym, co jeszcze nie widzieli. Swoją drogą coś w tych czarnych kotach jest. Niedawno przecież spore wrażenie na mnie zrobiło opowiadanie "Kot z piekła rodem" S. Kinga ze zbioru opowiadań "Po zachodzie słońca" (tu czytaj recenzję).

Sam zresztą Stuart Gordon jest mistrzem klasyki. Sfilmował już wcześniej wspominanego "Re-Animatora" i "Koszmar w domu wiedźmy" oraz "Z zaświatów" i "Dagona" - wszystko na podstawie Lovecrafta oraz "Studnię i wahadło" na podstawie E.A. Poe.

The Black Cat
USA 2007
56 min.
reżyseria: Stuart Gordon
scenariusz: Mick Garris, Dennis Paoli,
obsada: Jeffrey Combs, Elyse Levesque, Aron Tager, Eric Keenleyside, Patrick Gallagher, Ken Kramer
 
 


3 komentarze:

cedro pisze...

Poe był z pewnością neurotykiem, co w tym momencie doskonale tłumaczy jego skłonność do popadania w nałogi, niska samoocenę i toksyczny wpływ na otaczających go ludzi. Neurotyzm jest naturalnie chorobą, ale nie w tym kolorowym, frenetycznym filmowym obrazie jaki nam sprzedaje popkultura. Więc pewnie raczej nie chore wizje, ale silne stany lękowe przyczyniły się do takiego a nie innego kształtu jego prozy.

cedro pisze...

No i jeszcze jedno. Poe chyba nie pisał powieści tylko opowiadania. (to do pierwszych zdań wpisu)

Anonimowy pisze...

Co do filmu, to moim zdaniem jest to jedna z gorszych pozycji antologii - w ogóle mnie nie wciągnął:( Co do Poego, to jego twórczośc jest taka sama jak film Czarny Kot - nudna, oklepana i pogmatwana... Dla mnie Mistrzem Literatury Grozy zawsze był i będzie Stephen King, a reszta pisarzy tego gatunku NIGDY mu nawet nie dorówna:) Takie jest oczywiście moje skromne zdanie - wy możecie widziec to inaczej:) Buffy

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga