Z pewną taką nieśmiałością chodziłem wokół tej książki. Wreszcie wyczekałem, aż pojawi się w księgarniach z tanimi książkami. Bo 30 złotych za "Noc Zombie" Briana Keene to zdecydowanie za duuuużo!
Cóż. Nigdy nie ukrywałem, że filmy o Zombie są moimi ulubionymi horrorami, które oglądam dla rozrywki. Czy jednak obraz da się przełożyć na drukowane słowa? I kto miałby to zrobić lepiej jeżeli nie dwukrotny laureat nagrody Brama Stokera? Podobno "Noc Zombie" to jego najlepiej oceniany przez fanów horror. Postanowiłem się więc zmierzyć z tym wyzwaniem wykorzystując krótkie, niemal codzienne podróże metrem. Keene opisuje ziemię zawładniętą przez Zombie. Tym razem nie są jednak zwykli umarlacy, którzy zmartwychwstali (podobno Ci co zmartwychwstaną w wersji wg. Kościoła Katolickiego, jak się ostatnio dowiedziałem od Em., będą piękni. Oby 8-)) - to są obcy, którzy potrzebują ciała do poruszania się. I zamierzają przenieść się z z niebytu, w którym się znajdują, wykorzystując martwych ludzi, z których uleciała dusza. Tak to pokrótce wygląda.
Jest sporo bohaterów, brutalne opisy amerykańskiego pisarza nawet poruszające wyobraźnię. Ale jednak to nie to samo. Cały czas myślałem sobie, że naprawdę warto by było obejrzeć film na podstawie tej książki. Czego sobie i Wam życzę.
p/s Zabrałem się za drugą część "Miasto żywych trupów".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !