Naprawdę niezły klimacik ma film Honeydew (USA 2020), kolejna pozycja z programu festiwalu Splat! Film Fest 2020. Opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy wybierają się na wycieczkę w odludne okolice, gdzie nie działają telefony komórkowe, a gps traci zasięg. pozostaje w pamięci na długo.
Film wyreżyserował debiutant Devereux Milburn. Przedstawia nam historię Rylie (Malin Barr - Drapacz chmur), która ze swoim chłopakiem Samem (w tej roli syn Stevena Spielberga - Sawyer Spielberg) postanawia rozbić biwak, gdzieś na polu, w okolicy, gdzie stracili zasięg GPS.
Wieczorem pojawia się jednak właściciel Eulis (Stephen D'Ambrose - Midnight Chronicles, Uraz), który każe im opuścić to miejsce. Jak pech, to pech, parze przestaje działać samochód i nie mogą się dodzwonić po pomoc techniczną. Wędrując po ciemku trafiają do domu starszej kobiet. Karen (Barbara Kingsley) zachowuje się bardzo dziwnie. Niby uśmiechnięta, ale jest w niej coś coraz bardziej niepokojącego... Dodatkowo w domu jest chory mężczyzna Gunni (Jamie Bradley), który zajmuje się oglądaniem bajki animowanej w telewizji.Atmosfera jest mroczna i coraz bardziej niepokojąca. I my też zaczynamy czuć coraz większy niepokój. Ten film nie może skończyć się dobrze, ale nie wiemy jeszcze dlaczego. Do tego bardzo dobra muzyka Johna Mehrmanna. Niby nie boimy się, ale kto wie, czy taki niepokój, który czujemy przez kilkadziesiąt minut nie jest gorszy. Trochę jest w tym filmie z Jasia i Małgosi. Nasi bohaterowie też trafiają do domu w lesie. Czy, jak bohaterowie bajki też trafią do pieca?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !