No tak, znowu powrót do filmów, które oglądałem w czasie Świąt Wielkiej Nocy z dzieciakami. Ponieważ bardzo lubią serial Mustang z Dzikiej Doliny, a na wersje kinową nie udało nam się wybrać, skorzystaliśmy z oferty jednej z platform streamingowej i obejrzeliśmy film animowany "Mustang z Dzikiej Doliny: Droga do wolności" (Spirit Untamed USA 2021).
Dzieciakom i Żonie podobał się, mnie mniej, bo nie jestem wielkim fanem tej serii. Film jest uzupełnieniem serialu. Opowiada o tym, jak Lucky Prescott, główna (kilkunastoletnia?) dziewczynka po śmierci matki zamieszkuje ze swoim wujem-politykiem, szykującym się do wyborów.
Niestety w czasie inauguracji dochodzi do wielkiej zadymy w jego domu, w której główny udział bierze Lucky. Świadkami są licznie zebrani dziennikarze. No cóż. Sami rozumiecie. Dziewczynka musi się wyprowadzić do swojego ojca, który mieszka w małym przygranicznym miasteczku. Ojciec nie jest zadowolony z jej przyjazdu, bo obwinia się po śmierci żony - Milagro Navarro, która zginęła w wypadku w czasie jazdy konnej. A tymczasem już w drodze do ojca Lucky zaprzyjaźnia się z dzikim mustangiem. Już wkrótce będzie musiała walczyć o stado dzikich koni, uwięzionych przez pewnych rzezimieszków.Sprawnie opowiedziana historia, wciągająca, kompletnie przy tym nieprawdopodobna, ale cóż, przecież to film dla dzieciaków. Jeżeli Wasze dzieciaki lubią bajki i filmy o koniach - możecie zobaczyć, ale za dużo sobie nie obiecujcie!
Film wyreżyserowała Elaine Bogan (cykl Jeźdźcy smoków), a scenariusz napisali: Kristin Hahn, Katherine Nolfi, Aury Wallington i John Fusco.
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !