Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem dwa razy w jednym tygodniu w kinie. Kilka dni temu widziałem Egzorcystę papieża (czytaj recenzję), a teraz Martwe zło: Odrodzenie (Evil Dead Rise USA 2023). Strasznie się męczyłem.
W czasie oglądania wyobrażałem sobie, że napiszę, iż film Lee Cronina jest słaby i strasznie się męczyłem. Ale po wyjściu z kina jednak trochę zmieniłem opinię. Wcale nie jest taki zły. Może to ja odzwyczaiłem się od krwawych scen na ekranie kina? Chyba tak...
Ale z drugiej strony co to za Evil dead bez Asha...
Tym razem martwe zło wraca w wieżowcu, przeznaczonym do wyburzenia, gdzieś na peryferiach wielkiego miasta. Ale zaczyna się gdzieś na prowincji, nad wodą. Widzimy opętaną dziewczynę, szybko padają ofiary. Jest bardzo krwawo! Ale po chwili akcja wraca do wydarzeń sprzed kilku dni. Poznajemy najpierw dziewczynę w obsługi technicznej jakiegoś zespołu. Dowiadujemy się, że Beath (Lily Sullivan) jest w ciąży. Zaraz potem poznajemy jej siostrę (Alyssa Sutherland) i trójkę jej dzieci. Wszyscy wkrótce staną się bohaterami krwawej jatki... A do powrotu martwego zła dochodzi po tym, jak po trzęsieniu ziemi we wspomnianym wieżowcu odkryty zostaje skarbiec po dawnym banku, gdzie dzieciaki odkrywają tajemnicza księgę (czyli Necronomicon - Księgę umarłych) i płyty, na których są nagrane zaklęcia przyzywające demony...
Co może się wydarzyć dalej sami możecie się domyślić. Oczywiści cały warsztat techniczny twórców filmu jest okej, niezłe zdjęcia, efekty specjalne itd. Męczy scenarzysta, który wykorzystuje wszystkie możliwe sytuacje do pokazania krwawej jatki! Ale z drugiej przecież strony - o to w horrorach chodzi...
Myślę, że nie musicie wybierać się do kina, spokojnie możecie zobaczyć ten film w telewizji...
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !