Trzeba przyznać, że firmy z rekinami mogłyby stworzyć zupełnie odrębny podgatunek horrorów i thrillerów. I byłyby w nich te kultowe, na przykład Szczęki, oraz shitowe jak oglądane ostatnio Rekiny z lawiny (Avalanche Sharks Kanada 2014).
W każdym beznadziejnym horrorze znajdziesz zwykle jakieś plusy. Tak też jest w Rekinach z lawiny, chociaż pozornie wydawałoby się, że nie ma tam absolutnie nic do wyróżnienia. Film opowiada bowiem o rekinach, które polują na wczasowiczów korzystających z uroków ośrodka narciarskiego. Żyją w śniegu i jak pojawi się jakiś narciarz to one ciach - wyskakują i pożerają go.
Jeden z narciarzy zanim został pożarty nadział się na gałąź drzewa, więc nie tylko rekiny są groźne! Ale wracając do plusów dodatnich filmów o morskich drapieżcach. Nie wzięły się one w tym ośrodku znikąd. Otóż wezwali je przed wieloma laty indiańscy szamani, by bronić ich ziem, a wróciły, bo jeden z wczasowiczów przewrócił indiański totem...Właściwie mógłbym się jeszcze rozpisywać. Ale chyba wystarczy, jak napiszę, że wszystko w filmie Scotta Wheelera (reżysera m.in. Ataku krwiożerczych donatów i Milf) jest beznadziejne - scenariusz, aktorstwo, efekty specjalne... Tak, więc nie polecam, nawet pasjonatom...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !