W latach 80 i 90. tworzyła się legenda Sylvestra Stallone. Grał w lepszych i gorszych filmach, ale wszystkie cieszyły się dużą popularnością. Sly wystąpił w wielu filmach SF, m.in. w Człowieku demolce (Demolition man USA 1993), który miałem okazję sobie ostatnio przypomnieć.
Człowiek demolka raczej niej zalicza się do górnej półki filmów SF, baa, nawet obok niej nie leżał. Ale ogląda się po latach z pewną przyjemnością. Sly gra tu brutalnego policjanta Joe Spartana, który po jednej z akcji zatrzymania terrorystów przyczynia się do śmierci zakładników. Zostaje skazany na zamrożenie na kilkadziesiąt lat. W 2032 roku, kiedy, podstępem, na wolność wydostaje się złapany przez niego bandyta (Wesley Snipes) Spartan zostaje odmrożony.
Od zamrożenia minęło już jednak wiele lat, czasy kompletnie się zmieniły, podobnie jak społeczeństwo. Praktycznie zlikwidowano też przestępczość, co powoduje, że współcześni policjanci nie są w stanie poradzić sobie z uciekinierem, który szybko znajduje wspólników i sieje zniszczenie. Stawić mu czoła może jedynie Joe Spartan. Pomaga mu zafascynowana przeszłością policjantka Lenina (Sandra Bullock). I wątek używania przez nią przekręconych sformułowań z przeszłości bawi nawet teraz. I jest najlepszym elementem filmu Marco Brambilla.Jeżeli jesteście fanami kina SF i nie widzieliście, to polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !