Nie powaliła mnie najnowsza część Mission: Impossible - Dead Reckoning - Part One (USA 2023). Niestety film mimo mnóstwa fajerwerków przynudza, a najwięcej emocji wzbudza epizodyczna rola Marcina Dorocińskiego w roli kapitana ultranowoczesnego rosyjskiego okrętu podwodnego.
Oczywiście największą gwiazdą, atrakcją itd Mission: Impossible jest Tom Cruise, ale i on wydaje się nieco zmęczony tą rolą, jakby się nieco postarzał, czego wcześniej nie było widać. Znów musi walczyć o ocalenie świata, ale też swoich przyjaciół. I widać, że ta walka spala go wewnętrznie, a obraz zabitej lata temu przyjaciółki wraca do niego i sprawia ból.
Coraz częściej oglądając filmy z Tomem Cruise wydaje mi się, że to film jest dodatkiem do niego, że kręci się je tylko po to by ten wybitny aktor mógł zagrać. I pokazać jaki jest silny, dobry, sprawny i jak bardzo chce ratować świat. I tak jest tym razem. Już też mało kto myśli o fabule, raczej szykujemy się na spektakularne widowisko. I takie dostajemy. I jest coraz więcej coraz lepiej pokazanych i coraz dłuższych pościgów samochodowych, ucieczek i gonitw, walk w każdych możliwych sceneriach. Chociaż muszę przyznać, że sceny na lotniku, gdzie Ethan Hunt jest ścigany przez swoich byłych towarzyszy, ale musi się też zmierzyć z cybernetycznym wrogiem - Bytem - robią wrażenie. I chociażby dla nich warto obejrzeć ten film, nawet, jak będzie nas trochę przynudzał 8-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !