Ten horror to pozycja obowiązkowa! Tyle już razy widziałem Noc żywych trupów (Night of the living dead USA 1968), ale jakoś nie było okazji o tym filmie napisać. A może nie warto? Bo chyba już wszystko, co było do napisania o produkcji George A. Romero już napisano...
Wiele osób sądzi, że to pierwszy film o zombie, od którego wszystko się zaczęło. Ale to nie prawda. Było wcześniej wiele innych opowieści o żywych trupach, chociażby Wędrowałem z zombie czy Powrót trupa (obie produkcje z 1943 roku). Ale tak głośno o nich nie było. Skąd się wzięły żywe trupy w tym filmie nie wiadomo.
Prawdopodobnie był to skutek upadku meteorytu i promieniowania radioaktywnego, ale czy aby na pewno? W każdym razie na amerykańskiej prowincji pojawiają się tabuny zombie, atakujące żywych. Film zaczyna się od klimatycznej sceny na cmentarzu, gdzie żywe trupy atakują rodzeństwo, które przyjechało odwiedzić grób swojego ojca. Mężczyzna zostaje zabity (później wraca już, jako umarlak), a jego siostrze udaje się uciec. Trafia do opuszczonego domu, w którym odpiera ataki zombie wraz z grupą ludzi, którzy przeżyli.Twórcy filmu (scenarzystą wraz z Romero jest John A. Russo) stworzyli świetny klimat grozy, ale jednocześnie pokazuje jak funkcjonują ludzie w momencie zagrożenia. Jak walczą ze sobą, jak są w stanie pozostawić innych na śmierć, albo walczyć o wspólne przetrwanie. Oczywiście po latach efekty specjalne, zdjęcia wydają się bardzo przestarzałe, ale nie o to w tym filmie chodzi. Walka o przywództwo wśród walczących o przetrwanie byłaby, bowiem dzisiaj tak samo pokazana jak wówczas, w 1968 roku.
Pozostaje jeszcze problem rasowy. Jeden z tych, którzy walczą o przeżycie to Afroamerykanin Ben (Duane Jones). Zwróćcie uwagę, co się stanie, kiedy "amerykańscy szeryfowie" walczący z zombie dotrą do domu, w którym ukrywają się nasi bohaterowie...
Moja ocena: 8/10
Cały film:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !