Zagłada z kosmosu (Meteor Apocalypse USA 2010) to jeden z tych potworków, które pojawiają się masowo w stacjach telewizyjnych i "atrakcyjnym tytułem" mają zachęcić widzów. Ale większość ludzi, po obejrzeniu pierwszych kilku minut wyłączy film, bo nie ma w nim atrakcyjnego. Sam z trudem powstrzymywałem się od tego!
Jak się sami możecie domyśleć - zagłada dla Ziemi nadchodzi z kosmosu. W kierunku naszej planety nadlatuje gigantyczny meteor. Największe państwa, dysponujące bronią jądrową, decydują się na jednoczesne uderzenie na kolosa. Oczywiście okazuje się, że jest to nieudany atak, a meteor rozpada się na tysiące mniejszych, które pędzą w kierunku Ziemi.
Oczywiście ludzkość czeka zagłada, ale jak się okazuje szybko, to nie meteory są zagrożeniem, a woda gruntowa, którą zatruwają. Każdy kto się napije szybko umiera. Zatrutą wodę wypiła między innymi córka naukowca (Joe Lando), który szuka dla niej ratunku. Dziewczyna z matką tymczasem zostaje poddana kwarantannie i wywieziona do innej części USA. Naukowiec szuka jej i leku...Strasznie naiwne, fatalnie pokazane, pełen dziur scenariusz, dramatyczne efekty specjalne, fragmenty meteorytu przypominają ziarenka kawy i kto wie, może nawet z nich były zrobione. Ludzie zachowują się irracjonalnie i patrzeć się na to wszystko nie chce. Pozostaje tradycyjne pytanie, dla kogo te filmy powstają i skąd ich "twórcy" biorą na nie pieniądze...
Moja ocena: 2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !