środa, 10 maja 2023

Małaszyński, jako ultras: Skrzydlatego świnie

To chyba jeden z tych niedocenionych polskich filmów. Niby żadna sensacja, ale tę opowieść o grupie ultrasów z małego miasteczka ogląda się z przyjemnością. I całkiem dobra rola Pawła Małaszyńskiego, jako jednego z liderów lokalnej drużyny, który dostaje ofertę od... klubu z sąsiedniej miejscowości. 

"Skrzydlate świnie" (Polska 2010) wyreżyserowała Anna Kazejak, która napisała scenariusz z Domanem Nowakowskim. Oskar (w tej roli Paweł Małaszyński) jest liderem grupy ultrasów, kibicują, kradną flagi przeciwnika, biją się z kibicami drużyny przeciwnej i policją. Niestety w ostatnim w kolejce meczu ich klub przegrywa i grozi mu spadek z ligi.

Staje się coś gorszego - drużynie grozi likwidacja. Oskar ma problem, bo właśnie został ojcem, jego dziewczyna (Karolina Gorczyca) chce by zaczął zarabiać pieniądze, a on sam nie wie co robić. Wyjazd zarobkowy z bratem, także ultrasem (Piotr Rogucki) kończy się katastrofą - ich bus wraz z towarem wpada do stawu... Ale, ale... W sąsiednim miasteczku prężnie rozwijająca się nowa firma inwestuje z sport, a jej prezes (Cezary Pazura) proponuje poprowadzenie dopingu Oskarowi. On sam początkowo odmawia, ale propozycję przyjmuje ultraska z jego grupy - Basia (Olga Bołądź). Oskar szybko dołącza, a tymczasem okazuje się, że ich drużyna jednak wystąpi w lidze! 

Bardzo sprawnie nakręcony film, wciąga, kibicujemy Oskarowi i Basi, ale też w pewnym sensie rozumiemy pozostałych ultrasów. Rozumiemy, ale cieszymy się z kary jaka spotkała ich ze strony ochroniarzy sponsora klubu z sąsiedniego miasta. Ciekawie opowiedziany konflikt między kibolami z małych miast, ale też przede wszystkim twórcy filmu pokazują nam, jak powstają kluby sponsorowane przez bogatych przedsiębiorców, jak kupuje się kibiców, a nawet ultrasów. Ciekawe! 

Moja ocena: 6/10


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !