Kiedyś takie nazwiska jak Robert Zemeckis gwarantowały dobrą zabawę, a do kina lub do wypożyczalni szło się "na Zameckisa", "po Zameckisa". Takie filmy jak "Ze śmiercią jej do twarzy" (Death Becomes Her USA 1992) bawiły i oglądało się je po wiele razy.
Z tym filmem mam podobnie, jak z opisywanym niedawno "Sokiem z żuka", nie wiem, czy gdybym obejrzał pierwszy raz teraz to czy przebrnąłbym do końca. A tak, ponieważ widziałem produkcję Zameckisa ze 30 lat temu, to podchodzę do tego filmu z dużym sentymentem.
Film opowiada o dwóch dawnych przyjaciółkach, które posiadły dar nieśmiertelności, a w utrzymaniu formy fizycznej pomaga im niejaki doktor Menville (Bruce Willis), chirurg plastyczny. Ponieważ kobiety rywalizują o jego względy, dochodzi do konfliktu, w którym wszyscy knują przeciwko wszystkim. Pewnego dnia dochodzi do wypadku, w którym ginie podstarzała aktorka Madeline Ashton (Meryl Streep). Czy jednak na pewno ginie? Mimo wykręconej o 180 stopni głowy (film zdobył Oscara za efekty specjalne) radzi sobie całkiem nieźle...
Bardzo fajnie się ogląda, sporo śmiechu, grozy wcale, ale z racji tematyki, trzeba zaliczyć ten filmów do horrorów komediowych, albo komedii grozy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !