sobota, 12 kwietnia 2025

Mroczny Tryptyk Śląski

Jako fan serialu „Kryminalni” i miłośnik mrocznych kryminałów, z przyjemnością wróciłem do czwartego sezonu, a konkretnie do tryptyku "Misja Śląska” (odcinki 41-43). Ta trzyodcinkowa historia, znana też jako "Tryptyk Śląski” (Polska 2006), to dla mnie majstersztyk – ponura, gęsta od emocji opowieść, która wciąga od pierwszej minuty i nie puszcza aż do finału. 

"Misja Śląska” zabiera nas na Śląsk, gdzie ekipa komisarza Zawady (Marek Włodarczyk) ściga seryjnego mordercę zwanego Grabarzem (rewelacyjny Robert Talarczyk). Ten psychopata porywa kobiety i zakopuje je żywcem, co samo w sobie buduje niesamowite napięcie. Historia jest inspirowana głośną sprawą Wampira z Zagłębia, choć serial nie trzyma się kurczowo faktów, a raczej rozwija ten motyw. To, co mnie urzekło, to mroczny klimat – szare, zimowe pejzaże Śląska, fabryczne ruiny i ciasne mieszkania tworzą tło, które idealnie współgra z ciężarem fabuły. Reżyser Maciej Pieprzyca, sam pochodzący ze Śląska, wycisnął z tych lokalizacji maksimum atmosfery.

Gra aktorska to kolejny atut. Talarczyk jako Grabarz jest przerażająco autentyczny – jego spokojna, ale złowieszcza maniera sprawia, że widz czuje ciarki. Magdalena Schejbal jako Basia Storosz, która staje się jedną z ofiar, pokazuje pełnię emocji – od strachu po desperacką walkę o przetrwanie. Włodarczyk jako Zawada to jak zwykle solidna podpora, choć momentami ustępuje pola młodszym kolegom. Dodatkowym smaczkiem jest wątek ojca Zawady (Stanisław Mikulski), który wnosi do śledztwa nutę nostalgii i osobistego zaangażowania.

Muzyka w tryptyku to osobny temat – mroczna, minimalistyczna, z fortepianowymi akcentami, które podkreślają psychologiczną głębię Grabarza. Nie wiem, kto był kompozytorem, ale ścieżka dźwiękowa zostaje w głowie na długo. Te dźwięki, połączone z wizualnym chłodem Śląska, budują nastrój, który przypomina mi najlepsze skandynawskie kryminały.

Porównując "Misję Śląską” do innych produkcji o Wampirze z Bytowa (czyli Zdzisławie Marchwickim, choć w serialu nie pada jego nazwisko), myślę na przykład o filmie "Jestem mordercą” tego samego Pieprzycy z 2016 roku. Tamten obraz jest bardziej realistyczny, skupiony na śledztwie i moralnych dylematach milicjanta, ale mniej "filmowy” w sensie emocjonalnego rollercoastera. "Misja Śląska” stawia na thrillerową dynamikę i psychologiczne napięcie, co dla mnie, jako fana gatunku, działa lepiej. 

"Misja Śląska” to dla mnie kwintesencja tego, co w "Kryminalnych” najlepsze – mrok, zagadka i bohaterowie, którym kibicuję. Polecam! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !