czwartek, 12 czerwca 2025

Od Endgame do rozczarowania. Co poszło nie tak z Kapitanem Ameryką?

Oglądałem „Kapitan Ameryka: Nowy Wspaniały Świat” (Captain America: Brave New World USA 2025) i choć fabuła zgrywa się z dzisiejszym światem – oskarżenia, manipulacje, rządowe spiski – to całość sama w sobie pozostawia spory niedosyt. Film Juliusa Onaha jest sprawnym, ale powierzchownym blockbusterem, który więcej mówi o ograniczeniach MCU niż o samym nowym Kapitanie.

Anthony Mackie wciela się w Sama Wilsona z zaangażowaniem i w autentyczny sposób odziedzicza po Steve’ie Rogersie steroid obywatelstwa. Jego Kapitan to człowiek rozdarty – paradoksalnie mały i wielki w jednym – i w takich momentach da się z nim zidentyfikować. Podobnie Harrison Ford jako Thaddeus „Thunderbolt” Ross – zwłaszcza po przemianie w Red Hulka – wnosi do historii powagę i solidną dawkę aktorskiego sznytu.

Problem w tym, że film zbyt wiele razy się potyka. Kto nie jest na bieżąco z MCU, może się pogubić w tonażu nawiązań do poprzednich odsłon, chociażby doThe Winter Soldier czy Incredible Hulk. Efekty CGI, choć sporadycznie porywające – chociażby scena lotu Sama czy pierwsze uderzenie Red Hulka – są często sztuczne, statyczne, jakby projektowane z myślą o wymogach formatu streamingowego, nie kina.

Największe wrażenie robią sceny polityczne – rozpadające się Waszyngton, napięcie między władzą a bohaterem – które nadają filmowi wymiar politycznego thrillera, stylowo zbliżonego do Winter Soldier, ale chwilami ograniczone przez nadmiar easter eggów i brak zaplecza emocjonalnego .

Ostatni akt, z wyborami i starciem w Białym Domu, jest już bardziej spektaklem efektów niż emocji. Podsumowując: Nowy Wspaniały Świat to widowisko poprawne, pełne akcji i atrakcyjnych twarzy, ale brakuje mu duszy i odwagi, by wyjść spod cienia poprzedników. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !