Nie byłem wielkim fanem dawnego Matrixa. Oczywiście obejrzałem je wszystkie, ale chyba tylko po jednym razie i jakoś szczególnie mi nie utkwiły w pamięci. Kiedy jednak pojawiły się informacje, że Matrix po około 20 latach wraca - poczułem spore zaciekawienie.
Spore zaciekawienie, ale nie aż takim, by wybrać się do kina. Matrix Zmartwychwstania (The Matrix Resurrections USA 2021) miał premierę w grudniu 2021, a już w marcu pojawił się w polskim HBO Max. Nie trzeba było, więc zbyt długo czekać. Oczywiście, wiem, wiem, że w kinie ogląda się zupełnie inaczej, sam jestem takiego samego zdania. I mam kilka takich filmów, które w kinie zrobiło na mnie piorunujące wrażenie, ale już w domu, na telewizorze było nudnooo.
Ale wracając do Matrixa - ciekawe, ale chyba nikt nie liczył na kontynuacje i nie wiadomo, po co ona powstała. Po pierwszych kilkunastu minutach zacząłem myśleć, że to może parodia, ale nie oni (a raczej Ona, bo reżyserem i współscenarzystą filmu jest Lana Wachowski - Sense 8, Jupiter: Intronizacja, Atlas chmur, V jak Vendetta, Matrix, Matrix Reaktywacja, Matrix Rewolucje) raczej tak na serio potraktowali tę kontynuację, z dużą jednak dawką humoru i mnóstwem cytatów z poprzednich części.
Głównym bohaterem jest znowu Neo (Keanu Reeves - Replikanci, Dzień w którym zatrzymała się Ziemia, Youngblood, Na fali, Dracula, Johnny Mnemonic, Adwokat diabła, cykl Matrix, Na fali, Dotyk przeznaczenia, Speed, Constantine), który wygląda jak powinien wyglądać po 19 latach od ostatniej części. Jest programistą - autorem super hitu - trzyczęściowej serii gier "Matrix", pracuje teraz nad nową częścią, ale nie bardzo mu to wychodzi. Leczy się też u psychiatry, któremu się zwierza ze swoich problemów z widzeniem otaczającego go świata, a lekarz daje mu niebieskie tabletki. Pewnego dnia pojawia się jednak Bugs (Jessica Henwick - Głębia strachu, Miłość i potwory, Na lodzie, Iron fist, Głębia strachu, Gra o tron, The Deffenders, Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy), która przekonuje Neo, że tak naprawdę żyje w matrixie. Co wybierze Neo?
Film jest zdecydowanie za długi, przynudza, sceny walk wydają się zbyt długie i nie robią takiego wrażenia jak kiedyś (a Neo już nie lata!), podobnie zresztą jak sam świat matrixa. Chociaż oczywiście efekty specjalne są na bardzo wysokim poziomie i robią wrażenie. A przy tym wszystkim, nie można o tym nie wspomnieć. Jest to też film o miłości. O miłości Neo do Trinity (Carrie-Anne Moss - Jessica Jones, Silent Hill: Apokalipsa, Na skrzyżowaniu światów, Matrix, Matrix Rewolucja, Matrix Reaktywacja, Czerwona planeta, Niepokój, Frankenstein, Humans, Opowiedz mi bajkę), która wyrasta tu na kultową postać cyklu, równą niemal Neo, ale niemającą tu zbyt wiele do zagrania, bo twórcy filmu traktują ją, jako postać bardzo ważna, ale znajdującą się jednak na uboczu głównej akcji.
Jest też pytanie, czy dla widza, który nie widział poprzednich trzech części Matrix Zmartwychwstania nie jest nieczytelny. Przyznam się szczerze, że sam się trochę gubiłem i żałowałem, że jednak nie przypomniałem sobie trylogii sprzed lat. Bo moim zdaniem czwarta część, chyba nie bardzo może istnieć, jako samodzielny byt dla nowego widza, który z seansu będzie zadowolony.
Na pewno plusem filmu jest Keanu Reeves jeden z moich ulubionych aktorów, który ma na koncie lepsze filmy i gorsze, ale zawsze z przyjemnością go oglądam. Widać, że w czwartej części Matrixa nieźle się bawi i żartuje sobie z siebie samego. Podobnie zresztą jak Lana Wachowski, która sam do końca nie wiem, czy chciała nakręcić kolejny film z cyklu Matrixa, czy raczej kultowość serii postanowiła spieniężyć po raz kolejny wytwórnia Warner Bros.
Lanie Wachowskiej w pisaniu scenariusza pomagali Aleksander Hemon (Sense 8) i David Mitchell.
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własną odpowiedzialność. Ja za to nie odpowiadam. Ale jeżeli zamierzasz kogoś obrażać idź gdzieś indziej !