środa, 11 lipca 2018

Transformers. Ale to dobry rozrywkowy film!

Zostałem jednak zdecydowanie fanem cyklu Transformersów. Dlatego nadrabiam zaległości w poprzednich częściach. Dają one wytchnienie od ciężkich, dołujących horrorów. 

Pierwszą część Transformersów (USA 2007), podobnie jak kontynuacje nakręcił świetny reżyser Michael Bay, którego uwielbiam za Twierdzę, a który ma jeszcze na koncie m.in.: Armageddon, Wyspę i poprzednie części Transformersów, ale produkował także m.in.: Amityville, Teksańską Masakrę Piłą Mechaniczną, Autostopowicza, Nienarodzonego, Jeźdźców Apokalipsy, Piątek 13, Koszmar z ulicy Wiązów, Jestem numerem cztery.


W pierwszej części opowiada nam o tym skąd Autoboty i Decepticony wzięły się na ziemię, dlaczego te pierwsze zaprzyjaźniły się z Samem (Shia Labeouf - serial Z archiwum X, Ja, robot, Constantine, Niepokój, Transformers: Zemsta upadłych, Transformers 3, Man Down) i dlaczego roboty walczą ze sobą. Naprawdę prawie 2,5 godziny mijają błyskawicznie, świetne efekty, fajna akcja, sporo humoru. Takie filmy pozwalają na złapanie oddechu po obejrzeniu ciężkich, mrocznych i obciążających, a czasami po prostu przerażających filmów, jakich ostatnio co najmniej kilka udało mi się obejrzeć.


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga