niedziela, 8 lutego 2009

Mroźne piekło, czyli o śmiertelnej bieli

Trzeba przyznać, że rzeczywiście świetny to film. Choć nie zgodzę się z wydawcą, że jest to film w klimacie "Coś" Johna Carpentera. Już prędzej przypomina mi nieco "Ostatnią zimę".

Ten film nawet właściwie nie jest horrorem. Opowiada o koreańskiej wyprawie do bieguna niedostępności na Antarktydzie. Wędrowców jest sześciu. Ilu z nich dotrze do bieguna? Ilu po drodze zginie? Trzeba przyznać, że niesamowite wrażenie robią zdjęcia bezkresnej bieli. Już sama ta biel powoduje przerażenie. A tu jest świetnie sfilmowana. Na wędrowców czyhają niebezpieczeństwa, już na początku pod jednym z uczestników wyprawy załamuje się lód. Na szczęście udaje się go uratować.
Złym zwiastunem wyprawy staje się znaleziony dziennik wyprawy brytyjskiej ekipy sprzed kilkudziesięciu lat. Pojawiają się w nim rysunki tajemniczych postaci. Ten film to opowieść o zmaganiu się podróżników z pogodą, niebezpieczeństwami Antarktydy i ogarniającym niektórych z nich szaleństwem. Nie ma, więc tu żadnej walki z potworem z kosmosu - stąd porównanie do "Coś" jest nietrafne. Absolutnie polecam ten film, szkoda, że nie można było go zobaczyć w kinach.

Moja ocena: 7/10
 
Antarctic Journal Korea Południowa 2005
115 min.
reżyseria: Pil-Sung Yim
scenariusz: Joon-ho Bong, Pil -Sung Yim
obsada: Kang-ho Song, Ji-tae Yu, Hee-soon Park, Je-Moon Yoon, Duek-mun Chai


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga