środa, 8 września 2021

Biblijny koszmar w Jerozolimie

To jeden z niewielu izraelskich horrorów, które oglądałem. I naprawdę "JeroZolima" (JeruZalem Izrael 2015), który od czasu do czasu można zobaczyć w telewizji, daje radę. Amerykańscy turyści będą musieli zmierzyć się z biblijnymi demonami! 

Pierwsze sceny filmu braci Dorona Paz i Yoava Paz (Golem, Metim LeRega) pokazują opętania jednej z mieszkanek Jerozolimy, niestety próba egzorcyzmu kończy się tragicznie. Następnie twórcy filmu przenoszą nas jakiś czas później. Dwie młode Amerykanki Rachel (Yael Grobglas - Kalevet) i Sara (Danielle Jadelyn) szykują się do wyjazdu do Izraela.

Zamierzają zwiedzić Tel Awiw, ale poznany w samolocie mężczyzn - Kevin (Yon Tumarkin) proponuje im także odwiedzenie Jerozolimy. Tam bawią się, poznają miejscowe tradycje i ludzi, aż do święta Jom Kipur (Sądny Dzień), kiedy nadchodzi biblijny kataklizm. W obawie przed demonami wojsko zamyka część miasta, ale nasi bohaterowie próbują się z niej wydostać...

Mroczny klimat, nietypowo pokazana akcja, przez okulary interaktywne jednej z bohaterek. Trochę oglądanie filmu właśnie w ten sposób początkowo męczy, ale później przyzwyczajamy się, tak jak przyzwyczailiśmy się do oglądania okiem kamery Blair Witch Project (czytaj recenzję). Akcja wciąga i z ciekawością oglądamy do końca. Piśmiennictwo tytułu kojarzy nam się z filmami o zombie i rzeczywiście nie jest to przypadek, bo będziemy mieli też do czynienia z żywymi trupami. Może nie aż w takim tempie i spektakularnie, jak w World War Z, którego akcja przez krótki czas toczy się w Izraelu (czytaj recenzję), ale bardziej klimatycznie. Trzeba tylko przy tym pamiętać, że to raczej niskobudżetowy film i szału nie ma, aktorzy też na kariery nie mają za bardzo co liczyć! Ale mnie się podobał. 



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga