niedziela, 13 lutego 2022

Amityville. Dobra przeróbka kultowego horroru!

Sceptycznie podchodzę do nowych wersji filmów sprzed lat, ale muszę przyznać, że Amityville (The Amityville Horror USA 2005) zrobiło na mnie dobre wrażenie. Baaa, nawet kilka razy się solidnie przestraszyłem, mimo, że znam tę historię bardzo dobrze. 

Oglądanie filmów o Amityville najlepiej zacząć od przeczytania książki "Amityville Horror" Jaya Ansona. Opowiada ona historię rzekomego (a może prawdziwego opętania domu na Long Island). Historia chyba jest bardzo dobrze znana. Młode małżeństwo z trójką dzieci wprowadza się do domu, w którym doszło do zbiorowej zbrodni. Syn zabił rodziców i rodzeństwo...

Cena domu jest bardzo atrakcyjna, więc George (Ryan Reynolds - Blade: Mroczna Trójca Life, Deadpool, Deadpool 2, Big Monster on Campus, Klucz do wieczności, 6 Underground, Pogrzebany, Green Lantern 1, X-Men geneza: Wolverine, R.I.P.D ) i Kathy (Melissa George - 30 dni mroku, Turistas, Worek kości) Lutz decydują się na inwestycję. Widzowie nawet jeżeli nie wiedzieli wcześniej o czym będzie ten film, już po spotkaniu małżeństwa z pośrednikiem mogą się dowiedzieć, że z domem coś jest nie tak, bo za naszymi bohaterami przebiega jakaś postać, wywołując nerwową reakcję pośredniczki. A z każdym dniem jest coraz gorzej. Na Georga dom ma coraz większy wpływ. Czy dojdzie do kolejnej zbrodni? Czy rodzinie Lutz pomoże miejscowy ksiądz (Philip Baker Hall - Zodiak, Stracone dusze, Informator, Psychol, Oko za oko, Twierdza, Roswell, Pogromcy duchów 2)? Co wydarzy się 28. dnia?!

Film wyreżyserował Andrew Douglas (Mindhunter), a scenariusz napisał Scott Kosar (Chapelwaite, Monsterland, Nawiedzony dom na wzgórzu, Vlad, Opętani, Mechanik, Teksańska masakra piłą mechaniczną). Jest to chyba najlepsza przeróbka kilku kultowych horrorów, które powstały w latach 2004-2006. Niezły klimat, dobre aktorstwo, trochę strachów, co nie da się ukryć, jest najważniejsze przy oglądaniu horrorów. I oczywiście oryginał z lat 70. jest znacznie lepszy, ale w przypadku tej produkcji nie ma takiego obciachu, jak na przykład w przeróbce Omenu



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga