poniedziałek, 22 października 2012

Po co oglądać Doom?

Zapewne Ci co chcieli to już Doom (USA 2005) obejrzeli. Inni pewnie nie chcieli... A może potrzebują zachęty? Ode mnie jej nie dostaną...

W latach 90. byłem maniakiem m.in. Doom, wiele nocy zerwałem strzelając jak oszalały do potworów by wypełnić zadanie. Jednak fascynacja tego typu grami szybko wygasła. Może dlatego też gdy reżyser Andrzej Bartkowiak (Street Fighter) postanowił przenieść tę grę na ekran kinowy to jakoś mnie nie zachęciło to do pójścia do kina. I jak się okazało po 7 latach nic nie straciłem 8-)

Teraz jednak postanowiłem skorzystać z wolnej chwili i obejrzeć ten film. Jedno trzeba przyznać - można w ten sposób spędzić 1,5 godziny bezmyślnie patrząc się w telewizor, przy szybko upływającym czasie.
Grupa marines jedzie do tajnej bazy na Marsie (wykorzystują do transportu Arkę) aby sprawdzić co stało się w laboratorium, w którym naukowcy pracowali nad tajnym projektem.
Chyba nie muszę pisać, że szybko okazuje się, że kompleks przejęli zmutowani ludzie, a trup zaczyna ścielić się gęsto. Podsumowując - można obejrzeć, ale można też nie oglądać oszczędzając 1,5 godziny, które można spędzić w milszy sposób!

Scenariusz napisali:
Wesley Strick (Arachnofobia, Wilk, Dom Glassów, Koszmar z ulicy Wiązów) i Dave Callaham (Horsemen - Jeźdźcy Apokalipsy). Natomiast zagrali m.in.:
Karl Urban (Władca pierścieni, Statek Widmo, Kroniki Riddicka, Star Trek, I zapadła ciemność, Ksiądz, Dredd)
Dwayne Johnson (Mumia powraca, Król Skorpion)
Rosamund Pike (Surogaci, Gniew Tytanów)
Deobia Oparei (Obcy3, Mroczne miasto, Dredd)
Razaaq Adoti (Resident Evil 2, Resident Evil: Retrybucja)
Richard Brake (Maszyna śmierci, Batman Początek, Nocturne, Experyment SS)
Dexter Fletcher (Gotyk, Królestwo Demonów)

1 komentarz:

Prosiaque pisze...

Oglądałem jakiś czas temu i byłem przekonany, że oglądam produkcję Uwe Bolla :) Ogólnie, wrażenie jak w grze - wszystko totalnie plastikowe. Spośród znajomych, obejrzeli to tylko ci, którzy grali w Dooma lub gry FPS, dla kilku(nastu?) minut na końcu, pokazanych jak w grach, z punktu widzenia first person. Ciekawostka taka.
Pozdrawiam Pinio :)

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga