piątek, 21 lutego 2020

Bomb City, czyli trudno być punkiem w małym (amerykańskim) mieście

Film przeciętny, ale ze względu na tematykę zrobił na mnie wielkie wrażenie. Film Bomb City (USA 2017) opowiada o ekipie młodych punków, którzy w swojej miejscowości - Amarillo w Teksasie organizują koncerty i walczą z amerykańskim udziałem w atomowym wyścigu zbrojeń. Film jest oparty na faktach, co dodatkowo robi wrażenie. 

Akcja toczy się zimą 1988 roku. Punki wdają się w konflikt z drużyną miejscowych sportowców. Ci, silni w grupie, już w pojedynkach na "solo" są zdecydowanie słabsi. Wiadomo jednak po czyjej stronie stoi sympatia opinii publicznej.
Głównym bohaterem filmu jest Brian Deneke (Dave Davis - Zagłodzeni, Logan: Wolverine, Rekin Widmo, Smakosz 3, Wakacje z rekinami, Demonic, Dziecko z piekła rodem, W ukryciu, American Horror House), znany ze swojego zielonego irokeza. Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia. Jego ekipa wynajmuje miejsce, nazwane Bomb City, gdzie organizują koncerty. Niestety konflikt z miejscowymi sportowcami, nie może skończyć się dobrze. I rzeczywiście pewnego dnia pijani "sportowcy" atakują budynek, w którym mieszkają punki. Dochodzi do starcia, podczas którego jeden z punków zostaje brutalnie pobity. Dochodzi do konfrontacji, w czasie, której jeden z punków zostaje rozjechany samochodem. Film przeplatany jest scenami z procesu sprawcy zabójstwa. Rodzina i znajomi zabitego nie doczekają się sprawiedliwości...

Brzmi naiwnie, ale film naprawdę bardzo dobrze się ogląda. Oczywiście robi na mnie wrażenie, bo wychowałem się (i ukształtowało mnie) w środowisku punkowym. Zdecydowanie Wam polecam!

Film wyreżyserował Jameson Brooks (Behold The Noose), który scenariusz napisał z Sheldon Chick (Behold The Noose)


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga