Jakoś do tej pory nie mogłem się przekonać do polskiego serialu "Szadź". Wydawało mi się, że Maciej Stuhr do roli czarnego charakteru nie pasuje, raz nawet zacząłem, ale ostatecznie zawsze odpuszczałem. Aż w końcu się przekonałem i obejrzałem pierwszy sezon błyskawicznie.
Trudno się jednak było zabrać do oglądania "Szadzi" (Polska 2020), ze świadomością, że do dystrybucji trafił właśnie ostatni, czwarty sezon. Wiadomo więc było, że pierwszy sezon nie będzie zamkniętą opowieścią, skoro w czwartej części dalej gra Maciej Stuhr.
Serial opowiada o seryjnym zabójcy (Maciej Stuhr), który na co dzień jest wykładowcą w jednej z opolskich uczelni. Jego ofiary to młode kobiety.
Poszukiwaniami mordercy zajmuje się policjantka, po przejściach (Aleksandra Popławska). Szybko okazuje się, że tropy prowadzą także do jej przeszłości. Dochodzenie toczy się pod nadzorem Komendy Wojewódzkiej w Opolu, której szefowie starają się śledztwo wykorzystać politycznie i idąc tropem, który zostawia podpis "Syryjczyk" szukają sprawcy w środowisku Syryjczyków.Dobrzy aktorzy, fajne pomysły, fabuła powstała na podstawie książki Igora Brejdyganta, serial dobrze nakręcony, z dobrymi zdjęciami, dźwiękiem i muzyką. Właściwie brak słabych punktów, chociaż oczywiście scenariusz ma dziury, ale kto na nie zwraca uwagę w produkcjach sensacyjnych.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz