środa, 8 stycznia 2020

Polski Wiedźmin. Czy warto oglądać?

Nowa ekranizacja Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego, która bije rekordy popularności na świecie (tutaj o niej pisałem) spowodowała, że postanowiłem po jej obejrzeniu przypomnieć sobie film Marka Brodzkiego (scenariusz napisał Michał Szczerbic) z 2001 roku. 

Pamiętam jakie złe rzeczy mówiłem o tym filmie zaraz po premierze kinowej. Jako nawiedzony fan twórczości Andrzeja Sapkowskiego kląłem niczym szewc.
Narzekając na wszystko. Od fatalnych efektów specjalnych i gumowych potworów po Michała Żebrowskiego w roli głównej i nudną fabułę.
Teraz po latach muszę przyznać, że jestem zdziwiony tą moją krytyką. Obejrzany w ostatnich dniach film bardzo mi się podobał. Żebrowski całkiem pasował do roli Wiedźmina, Zamachowski świetnie wypadł w roli Jaskiera i fajnie śpiewał. Akcja podobna do tej z produkcji Netflixa, wydaje się bardziej przejrzysta i jasna. Tylko te koszmarne potwory zostały dalej gumowe i paskudne. Przypominające koszmarny film z lat 80. - Klątwę Doliny Węży. Za jakiś czas zamierzam zapoznać się jeszcze z polskim serialem o Wiedźminie. Zarówno film jak i serial są dostępne na TVP VOD. Swoją drogą napiszę Wam, że jest mocno zdziwiony, że TVP nie wyświetla teraz na okrągło swojego Wiedźmina korzystając z darmowej promocji Netflixa. Taki film  to teraz skarb.

Fabuła jest znana. Geralt zajmuje się zwalczaniem potworów. A w jego świecie częściej to ludzie są gorsi niż potwory...

Jeszcze informacja, bo pewnie jesteście ciekawi w tym przypadku obsady. Flavicka gra Maciej Kozłowski (Odwróceni, Świadek koronny, Psy, Kroll), Yennefer - Grażyna Wolszczak, Calanthe - Ewa Wiśniewska, Borcha Trzy Kawki - Andrzej Chyra (1983, Na granicy), Nenneke - Anna Dymna, a Pavettę - Agata Buzek.


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga