czwartek, 10 sierpnia 2023

Obcy numer 4: Przebudzenie

Ciekawe jest, że filmy, które kiedyś nie zrobiły na mnie zbyt dużego wrażenia, a wręcz przeciwnie, po latach bardzo mi się podobają. Tak właśnie było z Obcym: Przebudzenie (Alien: Resurrection USA 1997). Może wówczas miałem zbyt duże oczekiwania, bo przecież i pierwsza i druga część stały się pozycjami kultowymi w historii kina SF. 

Czwarta część Obcego, podobnie jak trzecia jest bardzo specyficzna. Reżyserem Obcego 3 był David Fincher. I to zdecydowanie widać, tak samo, jak na czwartej części swoje piętno odcisnął francuski reżyser Jean-Pierre Jeunet, znany z takich filmów, jak: Miasto zaginionych dzieci, Amelia, czy Delicatessen.

Ripley (Sigourney Weaver), która jak pewnie pamiętacie, zginęła w Obcym 3 wraca, jako klon. Czy raczej, jako wiele klonów, z czego większość jest nieudana. Z jej ciała rodzi się obcy, a naukowcy, zamiast, jak planowali zabić ją, pozostawiają przy życiu. Eksperymenty toczą się gdzieś na statku kosmicznym daleko od Ziemi. Na pojazd przybywa ekipa przemytników, którzy mają kupić niebezpieczny ładunek od naukowców. W czasie ich wizyty dochodzi jednak do incydentu i zaczyna się walka o przetrwanie. Ludzie uświadamiają sobie, że kosmiczne potwory nie mogą dotrzeć na Ziemię, gdzie zaczął się kierować statek, bo życie na naszej planecie może zostać wyniszczone...

Film ogląda się naprawdę świetnie. Bardzo dobre zdjęcia, wciągająca fabuła, nieźli aktorzy. Czego więcej oczekiwać od kontynuacji Obcego? Oczywiście niektórzy będą narzekać, że twórcy filmu postanowili sklonować Ripley. Ale co było zrobić, skoro twórcy "trójki" postanowili naszą dzielną bohaterkę zabić. Fabuła się klei, obcy robią wrażenie, ludzie dzielnie walczą z potworami i sobą samym, a Ripley jak zawsze jest najdzielniejsza! Tego oczekiwałem i to dostałem! A, że przed laty chciałem czegoś lepszego/innego? No cóż. Ten przykład pokazuje, że gusta, a także opinie się zmieniają 8-)

Moja ocena: 8/10 



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga