wtorek, 9 sierpnia 2016

Stranger Things: kolejny świetny serial


Aż sam nie wiem co pisać o tym serialu braci Dufferów. Naprawdę ogląda się z zapartym tchem od początku do końca. A nad serialem unosi się klimat rodem ze Stephana Kinga i słynnej Podpalaczki.

Naprawdę dobry serial (USA 2016) wyprodukował Netflix. To sentymentalna podróż do lat 80.
Jeden z bohaterów uwielbia The Clash, słucha "Should i stay or should i go", ma na ścianie plakat "Evil Dead".

Rząd prowadzi tajne eksperymenty z ludźmi - najpierw z młodymi ludźmi, a później ich dziećmi. Przewodzi nimi doktor Martin Brenner (w tej roli Matthew Modine -  Mroczny Rycerz powstaje). Jedną z jego podopiecznych jest obdarzona nadprzyrodzonymi zdolnościami młoda dziewczynka - Jedenastka (Millie Bobby Brown -  serial Intruders). Pewnego listopadowego dnia 1983 dziewczynka znika, znika też mały mieszkaniec Hawkins - miasteczka położonego w pobliżu bazy wojskowej gdzie prowadzone są tajne eksperymenty. Willa (Noah Schnapp) szukają jego trzej przyjaciele, z którymi gra w gry fantasy - Mike (Finn Wolfhard), Lucas  (Caleb McLaughlin) i Dustin (Gaten Matarazzo).

Tej trójce towarzyszą starsi bohaterowie - wracająca w dobrej formie po problemach osobistych Winona Ryder (Edward Nożycoręki, Dracula, Obcy: przebudzenie, Sok z żuka, Star Trek, Stracone dusze, Czarownice z Salem)- jako matka zaginionego Willa, Charlie Heaton jako jego brat oraz David Harbour (Przebudzenie, Wojna światów) jako komendant miejscowej policji.  W poszukiwaniu Willa pomaga im także Jedenastka.

Świetny mroczny klimat, muzyka jak z filmów Johna Carpentera, nawiązania do lat 80. jak z filmów Spielberga, bardzo ciekawa akcja i dobra gra młodych aktorów. To powoduje, że serial się naprawdę bardzo dobrze ogląda. To tylko 8 odcinków, ale nie mam wątpliwości, że będą następne!
Podobno drugi sezon ma być gotowy jesienią~tego roku!




Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga