poniedziałek, 13 stycznia 2020

The Borderlands. Naprawdę dobry horror!

The Borderlands (Wielka Brytania 2013) to opowieść o kościelnych specjalistach weryfikującej informacje o nadzwyczajnych zdarzeniach dotyczących Kościoła katolickiego. Tym razem zostają wezwani do małej brytyjskiej wioski. Miejscowy ksiądz - ojciec Crellick poinformował Watykan o cudzie, który miał się tam wydarzyć. 

W skład ekipy wysłanej przez Watykan wchodzą trzy osoby - dwóch duchownych i specjalista od elektroniki, który zajmuje się montażem urządzeń nagrywających dźwięk i obraz. Dzięki niemu część akcji śledzimy za pomocą obrazu z kamer zamontowanych na głowach bohaterów.

Początkowo na miejsce przyjeżdżają - doświadczony w badaniu niezwykłych zjawisk - ojciec Deacon (Gordon Kennedy) i ekspert od elektroniki, sceptyczny w kwestiach wiary - Gray  (Robin Hill - Ookonać strach, Dyniogłowy 4, Wyklęci). Ojciec Crellick (Luke Neal - Halo: Zmrok, Gwiezdne wojny  ostatni Jedi, Jupiter - intronizacja) opowiada im o swoich nadzwyczajnych zdarzeniach, do których doszło podczas chrztu. Szybko dojeżdża na miejsce też ojciec Mark (Aidan McArdle). Szybko chce zamknąć dochodzenie, uznając, że to żadnych nadzwyczajnych wydarzeń nie doszło, ale wszystko można wytłumaczyć w sposób racjonalny. Deacon i Grey jednak chcą je prowadzić dalej, uznając, że w kościele nie doszło do cudu, a wręcz do czegoś przeciwnego. W zdarzenie musi być zaangażowane pradawne zło. Miejscowi nie są już do nich pozytywnie nastawieni. Deacon wzywa swojego mentora - tropiciela działań złych sił - ojca Calvino (Patrick Godfrey -  Mroczne materie, Fallen Angel, 2057, Na krawędzi mroku). On odkrywa, dlaczego kościół nie jest miejscem cudu, a działania pradawnych sił...

Film wyreżyserował i scenariusz napisał Elliot Goldner (serial Mroczne strony pożądania). To jego debiut fabularny. I od razu dobry. Zawdzięczamy mu naprawdę niezły film, gdzie nie ma mnóstwa kiepskich efektów specjalnych, krwi i gęsto ścielących się trupów lub pochodów zombie. Jest za to świetny, mroczny klimat, duszne, coraz bardziej ciasne wnętrza małego kościoła. I niepokojące, z czasem przerażające odgłosy. Naprawdę dobrze się ogląda. I z niecierpliwością czekamy na zakończenie... A to niektórych rozczaruje, ale mnie się podobało. Zresztą, zobaczcie sami!


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga