niedziela, 20 maja 2018

Czarne Lustro po raz czwarty!

Czwarty sezon Czarnego Lustra (Black Mirror USA 2017) już nie robi takiego wrażenia jak poprzednie. Ale co się dziwić skoro obejrzałem w ciągu kilku miesięcy wszystkie cztery. Zapewne inaczej jak na najnowszy sezon czekałbym rok. A tak w pamięci miałem jeszcze kilkanaście wcześniejszych. 

Pierwszy odcinek jest lajtowy. Tak by się przynajmniej mogło wydawać. Film zrobiony w konwencji szmirowatego kina SF. "USS Calister" opowiada nam o twórcy popularnej gry komputerowej, który tworzy dla siebie własną wersję swojej gry i obsadza w głównych rolach swoich nielubianych podwładnych, których osobowości klonuje cyfrowo i "wkłada" w postaci z gry. Z jednej strony pastisz SF, z drugiej dramat uwięzionych w cyfrowym świecie ludzi. Ludzi, którzy nie widzą szans na to by się uwolnić...


Drugi odcinek "Arkangel" znowu wali po głowie. Który z rodziców nie miał ochoty żeby śledzić swoje dziecko. Nowe technologie pozwalają w tym odcinku na wszczepienie specjalnego czipa, który pozwala nie tylko na śledzenie gdzie jest w danej chwili dziecko, ale też na patrzenie na wydarzenia jego oczami, a nawet cenzurowanie drastycznych scen, których jest świadkiem. Kolejny odcinek więc o kontroli ludzi. To co na początku jawi się jako użyteczne narzędzie zaczyna przeradzać się w obsesję kontroli nad coraz starszym dzieckiem i musi doprowadzić do tragedii. Pomyślcie, jak to może być zobaczyć oczami własnego dziecko scenę jego pierwszego seksu. I to na żywo...

Kolejny odcinek i znowu czuję ciary jak sobie przypominam jego treść. "Krokodyl" opowiada o wypadku, podczas którego pijani i naćpani młodzi ludzie potrącają rowerzystę, a jego ciało wrzucają do wody. Kilkanaście lat później ona jest bizneswomen, a on dalej nie może sobie poradzić ze skutkami wypadku. Ich losy splatają się z losami pewnej ubezpieczycielki, która dochodzi za pomocą nowoczesnej techniki (odtwarzania wydarzeń widzianych przez badane osoby) przyczyn wypadków ubezpieczonych w swojej firmie osób. Z każdą chwilą zbliżamy się do tragicznego końca. Nawet nie wiedząc, że twórcy odcinka niczego nam nie oszczędzą...

Trochę oddechu daje nam czwarty odcinek "Hang the DJ" opowiadający o maszynie umawiającej na randki ludzi. Maszyna dobiera ludzi i czas, który muszą/mogą ze sobą spędzić....

I odcinek piąty "Twardogłowy", który opowiada o świecie z (niedalekiej?) przyszłości, gdzie ludzie narażeni są na atak psów - robotów skonstruowanych tak by tropić do końca, aż do zabicia swojej ofiary. Desperacka wyprawa w poszukiwaniu niezbędnych (?) rzeczy kończy się tragicznie...
To najbardziej oderwany (jeszcze!!) od rzeczywistości odcinek.

I na koniec "Czarne muzeum". To odcinek, o którym nie napiszę Wam nic. Obejrzyjcie koniecznie do końca. Bo robi wrażenie! I pamiętajcie dobro wraca, ale wracają także złe uczynki...

Scenariusz do tych wszystkich odcinków napisał Charlie Brooker.


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga