środa, 17 kwietnia 2019

Azjatyckie kino grozy: Horror Story

Skusiłem się na film "Horror Story" (Indie 2013), który niedawno znowu pojawił się na Netflixie. Gdybym wcześniej sprawdził, że to film rodem z Azji pewnie bym się zastanowił, bo nie przepadam za azjatyckim kinem grozy.

Azjatyckie horrory dzielą się na takie, które są mega drastyczne i trudno się je ogląda, bo jednak normalny człowiek nie przepada za nadmiernym okrucieństwem, straszne (i jest ich sporo) i te po prostu nudne. I do ostatniej kategorii należy Horror Story. Jest to opowieść o grupie przyjaciół, która świętuje sukces jednego z nich, wybierającego się za granicę aby zrobić karierę. Kiedy w knajpce popijają alkohol, już nad ranem, oglądają w telewizji wiadomość o przedsiębiorcy, który popełnił samobójstwo w miejscowym, zamkniętym hotelu.
Postanawiają wybrać się na miejsce aby sprawdzić, czy rzeczywiście budynek jest przeklęty i wcześniej mieścił się w nim szpital psychiatryczny. Film właściwie można opisać pewnym schematem z fabuły: już podczas pobytu w hotelu nasi bohaterowie najpierw się rozdzielają i po kolei giną, później stwierdzają, że muszą się trzymać razem by przeżyć i w końcu rozdzielają się by szukać ratunku (i giną).

Film zdecydowanie dla pasjonatów. Trzeba przyznać, że trochę klimatu w Horror Story jest, ale zabija go chociażby beznadziejna gra aktorów, którzy brzmią jakby czytali teksty z promptera...

Film wyreżyserował (znany chyba tylko z tego filmu) Ayush Raina.


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga