niedziela, 19 marca 2023

Mamy tu ducha. Fajny, ale... do połowy!

Pierwsza połowa obrazu "Mamy tu ducha" (We Have a Ghost USA 2023) jest bardzo fajna, niestety druga jest już znacznie słabsza, a sam film trwa niepotrzebnie ponad dwie godziny. Jest to opowieść o rodzinie, która w kupionym za pół darmo domu odkrywa... ducha (zdziwieni?!).

Takich filmów są pewnie tysiące, ale... Twórcy "Mamy tu ducha" poszli o krok dalej i postanowili ze zmory zrobić bohatera filmików na YouTube. Jeden z synów głównych bohaterów - Kevin Presley (Jahi Di'Allo Winston) pewnego wieczoru na strychu nowego domu zauważa ducha, jednak zamiast się przestraszyć, dobrze się bawi nagrywając telefonem zrozpaczoną taką postawą zmorę.

Następnie jego brat Fulton (Niles Fitch), bez jego wiedzy wrzuca nagrania do internetu. Szybko zyskuje niezłą popularność, ale dopiero po tym jak w "promowanie" ducha angażuje się ojciec chłopaków (Anthony Mackie), wietrzący zysk i wrzuca nagranie przerażonej duchem żony (Erica Ash) rodzina Prelseyów "rozbija bank" - kilka milionów odsłon w ciągu kilku minut. Szaleństwo, media ruszają do ataku, mieszkańcy miasteczka są za lub przeciwko. Pojawiają się obrońcy praw duchów! A Kevin zaprzyjaźnia się z duchem Ernestem (David Harbour) i wraz z przyjaciółką próbuje się dowiedzieć, kim mężczyzna był przed śmiercią. Niestety bardzo fajny film Christophera Landona w pewnym momencie pikuje w dół. Staje się tak, kiedy do akcji wkracza CIA, specjalna, zamknięta przed laty, komórka to tropienia zjawisk nadprzyrodzonych. Film staje się kompletnie nudny, akcja przestaje ciekawić, działania CIA (ciekawe, dlaczego CIA miałoby działać na terenie USA) wydają się absurdalne itd. Z trudem powstrzymywałem pod koniec powieki przed opadaniem... Szkoda, bo film miał potencjał i 1,5 godziny mogłoby fajnie minąć, a "Mamy tu ducha" zrobić o wiele lepsze wrażenie na koniec. 

Moja ocena: 5/10




Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga