wtorek, 11 lutego 2020

Uważajcie na diabelskiego Młynarza

Jeden z tych bardziej przeciętnych horrorów dostępnych na Netflixie. Można obejrzeć, ale za wielkiej przyjemności z tego nie ma. Ot krwawa jatka na różne sposoby. Chociaż, zaraz, zaraz. Plusem jest to, że w slasherze Diabelski Młyn (The Windmill Massacre Holandia 2016) ofiarami młynarza padają ludzie, którzy mają nieczyste sumienie.

Akcja toczy się w Holandii. Grupa przypadkowych turystów wybiera się na wycieczkę autobusem na zwiedzanie holenderskiej prowincji. Przewodnik Abe (Bart Klever), który jest jednocześnie kierowcą autobusu, ma im pokazać najciekawsze miejsca w okolicy.
Po drodze jednak dochodzi do awarii, a później autokar wpada do rzeki. Pierwszy trup pada bardzo szybko, a następne są już tylko kwestią czasu. Okazuje się bowiem, że w młyn, w którym turyści szukali pomocy, należy do młynarza Millera Hendrika (Hean Raven - Brother's keeper), zabitego przed laty przez miejscowych za konszachty z diabłem. Ma on wiele pomysłów na pozbawianie swoich ofiar życia... Wrota piekieł znowu są otwarte i czekają na swoje ofiary!

Film wyreżyserował Nick Jongerius, a scenariusz napisali: Chris W. Mitchell (Frankenstein's Army, De Poel, The Prodigal Son) i Suzy Quid. Niestety nie udało się im stworzyć fajnego klimatu i sensownego scenariusza. Film nuży, męczy od początku trudną do zrozumienia akcją. Chociaż oczywiście może się spodobać pomysł na film - każdy zbrodniarz zostanie ukarany. No i ciekawa postać młynarza. Młynarza zabójcy chyba jeszcze nie widziałem 8-) Jego postać może utkwić w pamięci! Tak jak i fajne krajobrazy Holandii.


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga