środa, 12 lipca 2023

Mgła wraca, ale szału nie ma...

Klasyczna Mgła Johna Carpentera z 1980 roku to kultowy horror. Powtórki zwykle nie dorównują pierwowzorom i dlatego długo się wzbraniałem przed obejrzeniem nowej wersji z 2005 roku. I niestety, tak jak się obawiałem film The Fog (USA 2005) Rupert Wainwright nie wnosi nic nowego do historii kina grozy, a także nie sprawia przyjemności w czasie oglądania. 

W dniu, w którym w małej nadmorskiej miejscowości Antonio Bay odsłaniany jest pomnik ojców założycieli, znad morza nadchodzi tajemnicza mgła. Zaczynają się morderstwa, a wszystko wskazuje na to, że sprawcami są postacie wychodzące właśnie z tej mgły.

Dziennikarka lokalnej stacji radiowej Stevie (Selma Blair) musi ratować swoje dziecko, które ucieka od mgły... Szybko okazuje się, że ojcowie założyciele nie są pozytywnymi bohaterami z przeszłości...

Niby ogląda się bez szczególnych zastrzeżeń, twórcom udaje się stworzyć mroczny klimat, film pokazuje też ponurą historię USA, gdzie różne historie się zdarzały, nie tylko związane z miejscową ludnością wybijaną przez tzw. odkrywców Ameryki. Ale, po zakończeniu filmu, nie czujesz, że to był dobrze spędzony czas, że obejrzałeś/obejrzałaś coś wartościowego. Raczej smuteczek, że można było obejrzeć lepszy horror.

Moja ocena: 5/10


 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga