sobota, 13 kwietnia 2019

Beznadziejne wstrząsy

Niestety "Wstrząsy 5: Więzy krwi" (Tremors 5: Bloodlines USA 2015) są dowodem na to, że pewne filmy nie powinny mieć kontynuacji. Pierwsza część była bardzo dobra, druga i trzecią jeszcze jako tako się oglądało. Czwartej nie widziałem, a piąta? No cóż żałuję, że zobaczyłem, bo szkoda było na to czasu... Lepiej było obejrzeć inny film. 

Tym razem mamy "wzruszającą" opowieść o tym, jak myśliwy (znany nam od początku) Burt Gummer (Michael Gross - Wstrząsy 1-4, Wstrząsy: Zimny dzień w piekle, serial Wstrząsy, 100 Milionów BC, Atlas zbuntowany. Część 2)  polujący na robale spotyka się ze swoim synem Travisem (Jamie Kennedy - Krzyk 1-3, Zaklinacz dusz, Macki Trójkąta Bermudzkiego, Zabójcza plaża, Wstrząsy: zimny dzień w piekle)  i razem walczą ze stworami atakującymi mieszkańców Afryki.
Właściwie nic więcej nie da się napisać o tym filmie. Bo nie ma o czym. Są robale, są ludzie z nimi walczący, jest pełno absurdów i bzdur. I przede wszystkim zalewa nas nuda, totalna nuda od pierwszych do ostatni minut filmu. Więc serdecznie Wam odradzam obejrzenie tego tytułu... Dodam jeszcze, że piąta część przywraca do żywych (chyba żywych trupów) tę serię po 11 latach... A kolejna część, której jeszcze nie widziałem powstała w ubiegłym roku.

Film wyreżyserował Don Michael Paul (Ogród, Lake Placid: Ostatni rozdział, Wstrząsy: Zimny dzień w piekle, Death Race: Anarchia), a scenariusz napisał John Whelpley (Fantasy Island, Po tamtej stronie, Ziemia: ostatnie starcie, Andromeda, Wstrząsy 3: powrót do perfekcji, Wstrząsy: Zimny dzień w piekle).





Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga