piątek, 6 kwietnia 2018

Koszmarny Rytuał w skandynawskich lasach

Trzeba przyznać, że The Ritual (Wielka Brytania 2017) to naprawdę dobry horror. Robi piorunujące wrażenie od początku do niemal końca. Niemal, bo końcówka, moim zdaniem, mogłaby być lepsza. 

Zaczyna się naprawdę bardzo mocno. Grupa przyjaciół wraca z imprezy do domu. Dwóch z nich postanawia jeszcze wejść do sklepu. Nie spodziewają się, że władują się w sam środek napadu. Jeden z nich - Rob (Paul Reid zdołał się ukryć, drugi wpadała w łapy bandytów. Nie chce oddać obrączki i ginie. Odgłos uderzenia kija bejsbolowego o głowę, nawet teraz jak piszę te słowa, przyprawia o dreszcze...


Przyjaciele ofiary napadu postanawiają uczcić jego pamięć wybierając się na wycieczkę do Skandynawii, którą planowali już wcześniej. Ruszają w wyprawę po szwedzkich górach. W pewnym momencie jeden z nich doznaje kontuzji i ekipa postanawia skrócić sobie drogę idąc przez las. A wiadomo, że jak ktoś w horrorze skraca sobie drogę idąc przez las, to to nie może się skończyć dobrze. Zwłaszcza, że mężczyzn nie zatrzymuje nawet ukrzyżowane na drzewie zwierzę. Wkrótce rozpoczyna się walka o życie...

Mroczny klimat, świetne zdjęcia, nordycka mitologia i niektóre sceny przypominające Blair Witch Project (nocleg w opuszczonym leśnym domu), naprawdę robią wrażenie. Zwłaszcza, że to nie tylko horror, ale także opowieść o traumie kogoś, kto widzi śmierć swojego przyjaciela i żyje ze świadomością, że nie zrobił nic by mu pomóc...


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga