sobota, 2 marca 2019

Władysław Pasikowski reaktywuje (reanimuje) Pitbulla!

Naprawdę odetchnąłem z ulgą.  Po koszmarnym drugim Pitbullu Patryka Vegi (CZYTAJ RECENZJE), po którym myślałem, że ten kultowy film jest już dla nas stracony, na szczęście obejrzałem wersję Władysława Pasikowskiego (Pitbull: Ostatni pies Polska 2018) i jestem pełen nadziei na lepsze jutro. Zwłaszcza, że twórca Krolla, Psów czy Demonów wojny zapowiada kolejną część serii.

W Pitbullu Pasikowskiego do gry wracają dawni bohaterowie i filmu i serialu. Mamy świetnego Marcina Dorocińskiego w roli Despero, Krzysztofa Stroińskiego, jako Metyla, Rafała Mohra czyli kiedyś Nielat, teraz Quantico. Pojawia się też Barszczyk (Michał Kula). Niestety brakuje nam Andrzeja Grabowskiego czyli Gebelsa i Igora (Pawła Królikowskiego). No ale wszystkiego mieć nie można.


Film nawiązuje do filmów Vegi, bo pojawiają się w nim wspomnienia o Majami (Piotr Stramowski). Kiedy policjant znika nam z pola widzenia, poszukiwany przez niemiecki gang motocyklistów, jego śledztwo przejmuje niejaki Soczek (Piotr Chojnowski). Niestety policjant ginie w zamachu. Szefowie policji decydują się by do śledztwa wprowadzić pracującego na pograniczu Despero. Ponieważ jest podobny do pewnego, słynnego gangstera Hycla, zatrzymanego w Rosji, ma działać po przykryciem i wejść do gangu Gawrona (Cezary Pazura), który mógł zlecić zabójstwo funkcjonariusza. Co ciekawe nową żonę Gawrona (poprzednią gangster zabił osobiście) - Mirę gra niejaka Doda Rabczewska (ostatnio skazana naprawdę), nawet zbytnio mi to nie przeszkadza.

Świetnie się ogląda, poza porachunkami gangusów z Wołmina i Pruszkowa, mamy korupcję polityków, zakładania fikcyjnego banku, działającego w systemie argentyńskim (zdjęcia złota w skarbcu bankowym sugerują aferę Amber Gold) i próbę zabójstwa komendanta głównego policji. Świetne aktorstwo, bardzo dobre pomysły, scenariusz częściowo oparty na prawdziwych wydarzeniach. To jest to czego oczekujemy od Pitbulla. Stanowczo mówimy "nie" pseudoprodukcji "Pitbull: Niebezpieczne kobiety Patryk Vegi. I z niecierpliwością czekamy na kolejną część Pasikowskiego.








  

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga