Naprawdę bardzo dobry polski serial. I to nie sensacyjny, jak to zwykle bywa, ale dramat, opowiadający o rodzicach, którzy muszą zmagać się ze schorzeniami swoich dzieci. Główną bohaterką jest wojowniczka MMA Kamila Barska (Marta Wągrocka), która przygotowując się do walki życia dowiaduje się, że jej syn (Jan Lubas) ma spektrum autyzmu...
O tym serialu słyszałem już od dawna ale nie mogłem się zmobilizować do obejrzenia, wreszcie usłyszałem, że córka coś ogląda, gdzie jest dużo wulgaryzmów. Wkurzony zapytałem co to, i okazało się, że to właśnie "Matki pingwinów" (Polska 2024).
Szybko okazało się, że, co muszę przyznać, bardzo rzadko się zdarza, było to uzasadnione treścią serialu. I tak wciągnąłem się, a po pierwszym odcinku szybko połknąłem kolejne. Jest ich tylko sześć, ale każdy z nich to przeżycie i prawdziwe wyzwanie.Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z jakimi przyziemnymi trudnościami zmagają się rodzice dzieci niepełnosprawnych, czy będących w spektrum. Ile są w stanie zrobić dla swoich pociech. Oczywiście jest ten serial przejaskrawiony, ale wydaje mi się, że z pożytkiem dla pokazania życia rodziców i ich dzieci. W tym serialu nie brakuje humoru, bezradności, rozpaczy ale też mobilizacji do działania, bo przecież wiadomo, że rodzice zrobią dla swoich dzieci wszystko, albo jeszcze więcej...
W obsadzie, obok zawodowych aktorów (znalazła się nawet rola dla Krystyny Jandy), zagrały też dzieci z różnymi rodzajami niesprawnościami i to One są największymi bohaterami tej produkcji, za którą brawa dla Netflix.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz