piątek, 24 listopada 2023

Filmy SF na podstawie Philipa K. Dicka: Raport mniejszości

Muszę przyznać, że filmy na podstawie opowiadań i powieści Philipa K. Dicka robią niemal takie samo wrażenie, jak lektura dzieł mistrza SF. Podobnie jest z filmem "Raport mniejszości" (Minority Report USA 2002) z Tomem Cruisem w roli głównej. Może ten obraz nie wejdzie do kanonu kina fantastycznego, ale ogląda się z przyjemnością. 

Powieści Dicka czytam od lat 80. Nie przeszkodziła mi nawet absurdalna historia związana z mistrzem polskiej fantastyki Stanisławem Lemem.

Otóż amerykański pisarz stwierdził, że Lem tak naprawdę nie istnieje, a jest to grupa ludzi, która ma inwigilować amerykańskie środowisko literackie (tu poczytacie więcej na ten temat). Ale wracając do książek, warto przytoczyć kilka świetnych tytułów: Człowiek z wysokiego zamku, Czy androidy śnią o elektrycznych owcach, Trzy stygmaty Palmera Eldricha czy Ubik. Na ich podstawie powstawały filmy, które do dzisiaj ogląda się z przyjemnością, chociażby: Pamięć absolutna, Łowca androidów, Next, Tajemnica Syriusza, Impostor, czy serial Człowiek z wysokiego zamku

Ostatnio miałem okazję przypomnieć sobie "Raport mniejszości" Stevena Spielberga. Akcja tego filmu toczy się w 2054 roku w Waszyngtonie. Na Ziemi powstaje Agencja Prewencji, która zajmuje się wyłapywaniem przyszłych zbrodni. Troje zanurzonych w wodzie jasnowidzów przekazuje jej informacje na temat morderstw, które mają się wydarzyć w przyszłości. Specjalni agenci, wśród  nich John Anderton (Tom Cruise), identyfikują miejsce zbrodni, wiedząc już jak wygląda zabójca i jego ofiary/ofiara. Ponieważ mają informacje, kiedy dojdzie do popełnienia przestępstwa, muszą zdążyć przed czasem by uratować przyszłe ofiary i zatrzymać zbrodniarza. Anderton, na co dzień świetny agent, w nocy jednak kupuje nielegalnie narkotyki, bo nie może sobie poradzić ze śmiercią syna. I właśnie z powodu tego dramatu, od sześciu lat, pomaga innym uniknąć podobnej straty. Pewnego dnia jednak z wizji przekazanej przez jasnowidzów wynika, że zabójcą będzie... on sam. Agent musi stanąć przed wielką korporacją, zmagać się ze spiskiem ze strony władz, by udowodnić swoją niewinność. Pomóc ma mu tytułowy "raport mniejszości", o którym wcześniej, jako agent nie słyszał...

Steven Spielberg stworzył świat, którego jeszcze nie ma. Celowo piszę "jeszcze", bo kto wie, co wydarzy się za kilkanaście/kilkadziesiąt lat. Kiedy nowoczesne technologie będą wkraczać w kolejne dziedziny naszego życia. Będą pomagać i szkodzić. Może kiedyś rzeczywiście powstanie taka Agencja Przyszłości. Byleby nie skończyło się jak w Terminatorze... Ale w tym obrazie świat wydaje się lepszy, nie ma wojen, nie ma zbrodni. Tylko, co kryje się pod oficjalnymi strukturami Agencji Prewencji... Daje ten film wiele do myślenia. Podobnie jak kultowy już serial Black Mirror, którego szósty sezon niedawno mieliśmy okazję oglądać. 

Bardzo dobry film, ale czego można się spodziewać po mistrzu Spielbergu. Świetnie nakręcony, doskonałe zdjęcia Janusza Kamińskiego, muzyka (John Williams) i efekty specjalne (oczywiście jak na rok 2002). Ogląda się z przyjemnością, tym większą, że Tom Cruise naprawdę świetnie wypada w takich rolach. 

Film był nominowany do Oscara a kategorii najlepszy montaż dźwięku. Ale statuetki nie zdobył. Został natomiast wyróżniony prestiżowymi Saturnami, za najlepszy film SF, najlepszą żeńską rolę drugoplanową (Samantha Morton), najlepszą reżyserię (Steven Spielberg) oraz najlepszy scenariusz (Scott Frank, Jon Cohen).

Zdecydowanie polecam! Dostępny między innymi na platformie Disney Plus.

Moja ocena: 6/10


 


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga