środa, 25 sierpnia 2021

Dzień niepodległości. Archaiczne kino SF, ale ogląda się!

Dzień niepodległości (Independence Day USA 1996) oglądałem pierwszy raz w latach 90. i wtedy bardzo mi się podobał. Później nie było okazji na powtórkę, a ostatnio Syn chciał obejrzeć coś fajnego, w telewizji akurat było i zdecydowaliśmy się na seans. 

Opowieść o kosmitach atakujących Ziemię i ludziach desperacko jej broniących bardzo się Filipowi spodobała, mnie trochę mniej, ale także, chociaż, trudno było nie zauważyć, że film jest już bardzo archaiczny. Jednak na rok 1996 była to naprawdę imponująca superprodukcja, która robiła wielkie wrażenie.

Film wyreżyserował robiący wówczas wielką karierę Roland Emmerich, znany z filmów: 2012, Godzilla, Dzień niepodległości Odrodzenie, Uniwersalny żołnierz, Gwiezdne wrota, czy Pojutrze. W głównych rolach zatrudnił między innymi: Willa Smitha (Legion samobójców, Faceci w czerni 1-3, Bardzo dziki zachód, Ja, robot, Jestem legendą, Hancock, 1000 lat po ziemi, Colossus, Hancock 2, Bright) i Jeffa Goldbluma (Park Jurajski, Jurassic World: Upadłe królestwo, Dzień Niepodległości: Odrodzenie, Thor: Ragnarok, Bractwo strażników ciemności, Inwazja łowców ciał, Transylvania 6-5000, Mucha, Park Jurajski 2, Kryjówka diabła). Pierwszy z nich gra amerykańskiego pilota walczącego z kosmitami, drugi naukowca, który odkryje jak pokonać agresorów. 

Dużo dobrych, jak na tamte czasy efektów specjalnych, ciekawa akcja, dobrzy aktorzy, sporo poczucia humoru, tajemnice Roswell itd. Wszystko to znajdziecie w ponad dwugodzinnej opowieści dostępnej w bibliotece Canal Plus. Jeśli nie widzieliście - warto nadrobić klasykę 8-) Za to nie warto raczej oglądać kontynuacji z 2016 (czytaj recenzję).



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga