piątek, 26 grudnia 2025

"Until Dawn”: noc, która straszy już tylko z przyzwyczajenia

Until Dawn (USA 2025) to horror, który od pierwszych minut sprawia wrażenie znajomego. I niestety nie w tym dobrym sensie. To ekranowa próba przeniesienia znanego schematu – grupy młodych ludzi, odciętego miejsca i narastającego zagrożenia – bez dodania do niego świeżości, nerwu ani prawdziwego niepokoju.

Fabuła opiera się na prostym, wielokrotnie już eksploatowanym pomyśle. Grupa młodych bohaterów trafia w odludne, górskie miejsce, gdzie z pozoru niewinna wyprawa szybko zamienia się w walkę o przetrwanie. Zniknięcia, tajemnice z przeszłości, narastająca paranoja i kolejne ofiary mają budować napięcie, ale akcja bardzo szybko wpada w powtarzalny rytm: ktoś odchodzi sam, ktoś krzyczy, ktoś ginie, po czym wszystko zaczyna się od nowa.

Film sprawia wrażenie, jakby sam nie bardzo wiedział, czy chce być slasherem, thrillerem psychologicznym czy monster movie — i ostatecznie nie jest żadnym z nich w pełni.

Największym problemem Until Dawn jest brak eskalacji. Groza nie narasta, tylko krąży w miejscu. Kolejne sceny są przewidywalne, straszaki czytelne z wyprzedzeniem, a momenty, które powinny szokować, przechodzą bez echa. To horror „do obejrzenia”, ale nie „do przeżycia”.



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga