niedziela, 11 sierpnia 2019

Omen. Po co porywać się na kultowy horror?

Kręcenie nowej wersji Omenu (USA 2006) to jakieś kompletne wariactwo. Po co porywać się na horror, który uznawany jest za kultowy w historii kina grozy. I jak się można było spodziewać eksperyment Johna Moore (Max Pyne) okazało się kompletnie nieudany...

Twórcy filmu właściwie odwzorowali pierwowzór z 1976, tyle, że akcja dzieje się we współczesnych realiach.
Znowu więc mamy amerykańskiego ambasadora w Wielkiej Brytanii Roberta Thorna (Liev Schreiber - Okup, Krzyk 1-3, Odwieczny wróg, Kula, Omen, X Men geneza: Wolverine, Windykatorzy, Ostatnie dni na Marsie, Piąta fala) i jego żonę Katherine Thorn (Julia Stiles - Przychodzą z ciemności) z synem Damienem (Seamus Davey-Fitzpatrick). Przynajmniej tak wydaje się kobiecie, że jest to ich syn. Tymczasem jej mąż, zaraz po narodzinach ich dziecka, które zmarło po kilku minutach, zdecydował się na adopcję innego, urodzonego w tym samym czasie dziecka. Nie powiedział jednak o tym żonie.

Niestety film bez emocji, mało straszny, może jeżeli ktoś nie oglądał pierwszej wersji, która stała się kinowym przebojem, to mógłby mu się spodobać. Ale dla fanów horroru to jednak porażka. Co ciekawe w filmie gra Mia Farrow, znana z wielu filmów, między innymi Dziecka Rosemary.



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga