wtorek, 5 maja 2020

The Thing. Absolutnie kultowy horror SF

Jeden z najlepszych filmów jakie widziałem. Trudno recenzować produkcję, którą się uważa za absolutnie kultową. A takim filmem jest właśnie "Coś" (The Thing USA 1982) Johna Carpentera. 

Film powstał na podstawie opowiadania Johna W. Campbella jr. "Who Goes There?". Akcja toczy się w 1982 roku w amerykańskiej bazie na Antarktydzie. Pewnego dnia przylatuje tam ekipa z pobliskiej skandynawskiej bazy, która poluje na psa husky, a przypadkowo rani jednego z Amerykanów. Ci odpowiadają ogniem i postanawiają sprawdzić co się stało u "sąsiadów".
Ku swojemu zdumieniu znajdują tam statek kosmiczny i wielką, wydrążoną bryłę lodu, w której najwyraźniej była jakaś istota. Szybko stają się celem morderczego stworzenia z  kosmosu, który potrafi upodabniać się do zaatakowanej istoty. Rozpoczyna się walka o przeżycie, ale też przetrwanie ludzkości...
Świetna akcja, mroczny klimat filmu toczącego się w lodowatym piekle Antarktydy. Do tego klimatyczna muzyka Ennio Morricone. To zdecydowanie najlepszy film Johna Carpentera, reżysera, którego znają wszyscy miłośnicy horrorów, m.in. z filmów: Atak na Posterunek 13, Ucieczka z Nowego Jorku, Christine, Książę Ciemności, Mgła, Oni żyją, Wioska Przeklętych, Halloween,  Łowcy Wampirów, Duchy Marsa, Oddział czy w Paszczy szaleństwa, Cigarette Burns, Obrońcy życia, Halloween, Halloween 2. Scenariusz do filmu napisał Bill Lancaster. Główną rolę w filmie zagrał Kurt Russell (Grindhouse: Deathproof, Gwiezdne wrota, Galaktyczny wojownik, Ucieczka z Los Angeles, Gwiezdne wrota, Deepwater Horiozon, Wielka draka w chińskiej dzielnicy, Ucieczka z Nowego Jorku, Strażnicy galaktyki vol. 2).

W 2011 roku powstał całkiem niezły prequel The Thing (czytaj recenzję).


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga