I tak dotrwałem do czwartej części cyklu "Listy do M.", ale nie wiem czy nie będzie to ostatnia część, bo po pozostałych współoglądających nie widzę ochoty na kontynuacje. Baa, Syn dał się namówić na zobaczenie pierwszego sezonu serialu "Kryminalni".
Pokrótce - film "Listy do M. 4" (Polska 2020) na pewno jest lepszy od poprzedniej części. Dalej jednak nie ma w nim świeżości, jest mało śmieszny, irytuje w niektórych momentach (szczególnie wkurza wrzaskliwe filmowe małżeństwo Piotra Adamczyka i Agnieszki Dygant), pokazuje też "Polskę bogatą", co może drażnić przeciętnych oglądaczy, ale być może w tym ostatnim przypadku nie mam racji.
Niestety twórcy znaleźli sposób na coroczne odgrzewanie starych kotletów i zarabianie na nich kolejnych pieniędzy. I ciekawy jestem, czy widzowie nie czują się jakby co roku dostawali w prezencie pod choinkę bardzo podobne skarpety? A z drugiej strony skoro co roku oglądamy samego Kevina w Nowym Jorku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz