wtorek, 20 stycznia 2015

Na skraju jutra czyli Tom Cruise znowu walczy o dobro świata!

Żarty żartami, ale "Na skraju jutra" (Edge of Tomorrow USA 2014) to naprawdę bardzo dobre widowisko SF z Tomem Cruisem w roli głównej. Pomaga on ratować świat zaatakowany przez przebiegłych obcych. 

Lubię Toma Cruise (Wywiad z wampirem, Wojna światów, Raport mniejszości, Legenda) i filmy z tym aktorem. Na pewno zawsze można się spodziewać superprodukcji z atrakcyjnymi efektami specjalnymi. A przecież o to w filmach SF chodzi, nieprawdaż? I tak jest tym razem. Cage jest majorem amerykańskiego wojska pracującym w biurze prasowym. Ponieważ jednak próbuje zaszantażować głównodowodzącego sił ziemi walczących z obcymi  - generała Brighama (Brendan Gleeson - Osada, A.I - sztuczna inteligencja, Aligator - Lake Placid, 28 dni później, cykl Harry Potter, Beowulf) trafia, jako dezerter, do jednostki, która następnego dnia ma zaatakować wroga.
Podczas inwazji we Francji szybko ginie odkrywając wcześniej, że obcy byli uprzedzeni o ataku ziemian. Jednak o dziwo okazuje się, że następnego dnia budzi się w tym samym miejscu - dzień przed atakiem na obcych. I tak na okrągło. Okazuje się, że jedyną okazją dla niego (a przy okazji i dla Ziemi) jest znana na całym świecie bojowniczka - Rita (Emily Blunt - Mroźny wiatr, Looper - pętla czasu, Władcy umysłów,  Wilkołak). 
Oczywiście pomysł na przeżywanie tego samego dnia nie jest niczym nowym, że wspomnę tylko o moim ulubionym Dniu świstaka, ale film ogląda się bardzo fajnie. Końcówka oczywiście mogłaby być nieco inna, ale pamiętajmy, że to amerykańska superprodukcja. 
Film wyreżyserował Doug Liman (Jumper, Luna). 



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga