czwartek, 20 sierpnia 2009

Znakomite Egzorcyzmy Dorothy Mills

Spodziewałem się czegoś innego. Ale ten film dosyć mocno mnie poruszył. Jedna z lepszych produkcji w tym roku, choć czy to na pewno horror?

Młoda psychiatra Jane Morton (w tej roli Clarice Van Houten) po przejściach (trauma po śmierci synka, który się utopił) przyjeżdża do małej irlandzkiej wsi położonej na wysepce. Ma zbadać 15-letnią Dorothy Mills (Jenn Murray) podejrzaną o zabicie dziecka, którym się opiekowała. Na zlecenie sądu lekarka ma wydać opinię na temat stanu zdrowia psychicznego dziewczynki. Już pierwsze godziny na wyspie są dla lekarki dramatyczne. Dwa ścigające się samochody spychają jej auto do wody. Kobieta cudem się uratowała. Pierwsze badania wykazują szybko, że Dorothy ma kilka osobowości. Widzowie zaczynają sobie zadawać pytanie czy dziewczynka jest nawiedzona czy po prostu cierpi na chorobę psychiczną. Wątpliwości jest coraz więcej, bo lekarka widzi zmarłych, a tego raczej choroba dziewczynki nie spowodowała...
 
A mieszkańcy wsi tworzą zwartą społeczność, która niechętnie przyjmuje obcych. Tym bardziej, że mają swoją tajemnicę...

Bardzo surowy film, nakręcony bez żadnych fajerwerków. Ale za to z pomysłem, klimatem i dużymi emocjami. I to zaskakujące zakończenie! Nie jest straszny, ale ciarki czasami przechodzą. A niektóre sceny są bardzo poruszające, jedna z nich nawet skojarzyła mi się ze słynnym Egzorcystą. Ta, w której Dorothy przybiera osobowość nieżyjącego synka lekarki. Brrr. Trzeba też wyróżnić świetną rolę debiutującej Jenn Murray, która podobno na potrzeby tego filmu nauczyła się mówić różnymi głosami... (tu wywiad z aktorką)
 
Naprawdę warto zobaczyć ten film w kinie. Nawet na ostatnim seansie o 21.00 wśród jełopów komentujących na głos, żrących popcorn, kopiących w Twój fotel.



Dorothy Mills
Francja/Irlandia 2008
102 min.
reżyseria: Agnes Merlet
scenariusz: Juliette Sales, Agnes Merlet
obsada: Carice Van Houten, Eamonn Owens, Charlene McKenna, Gavin O'Connor, Niamh Shaw, Gary Lewis, Jenn Murray

3 komentarze:

cedro pisze...

zabiłeś mnie pinio tą recenzją, bo przecież ten film jest tak spektakularnie beznadziejny, że... naprawdę rozumiem zdjęcia i klimat, bo są zrobione z klasą, ale fabularnie ta historia to jakaś kompletna porażka. Tak nieprawdopodobnego psychologicznie (i socjologicznie) filmu dawno nie oglądałem. Zresztą pod koniec tygodnia opublikuje na swoim blogu recenzję, w której wypunktuje wszystko, co mi się w filmie nie podobało, więc teraz nie będę się rozpisywał...

Jeden plus: tytułowa bohaterka, a raczej aktorka obsadzona w roli Dorothy.

pinio pisze...

A mnie się bardzo podobał. A co do tego czy horror jest nieprawdopodobny? Cóż w tym gatunku to bardzo częste. I jak się zaczynasz nad tym zastanawiać to jesteś stracony dla tego gatunku...
Chętnie poczytam Twoją recenzję.
pozdrawiam 8-)

cedro pisze...

"w tym gatunku to bardzo częste"

To znaczy, że wszystkie horrory są złe, bo jak się je zacznie rozbierać na częście pierwsze, to okażą się badziewne? To chyba nie jest aż takie proste i myślę, że horror rządzi się tutaj takimmi samymi prawami, jak każdy inny gatunek. są produkcje dobre, średnie i beznadziejne. Jest masa horrorów baaaardzo pradopodobnych psychologicznie.

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga