czwartek, 20 lipca 2023

Kultowe horrory SF: Predator

To jeden z tych filmów, które spowodowały, że zapałałem młodzieńczą miłością do kina SF i horrorów. Predator (USA, Meksyk 1987) nic się  nie starzeje i oglądanie tej kultowej historii walki komandosów z kosmicznym łowcom do tej pory cieszy. W czerwcu minęło 36 lat od premiery tego obrazu!

Kto z czytelników Horrorowiska nie oglądał Predatora? Nie widzę. A jednak, kilka osób podnosi ręce. Proszę natychmiast do telewizorów (lub innych ekranów) i zapraszam do oglądania. Film Johna McTiernana (reżysera m.in. słynnych filmów: Szklana pułapka, Polowanie na Czerwony Październik, Bohater ostatniej akcji, Trzynasty wojownik) znajdziecie między innymi na platformie streamingowej Disney

Ja pamiętam jak pierwszy raz oglądałem Predatora z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej, z kasety VHS. Wtedy każdy nowy, dobry film to było święto. I ten seans był właśnie takim świętem dobrego kina. Grupa najemników, byłych wojskowych rusza do południowoamerykańskiej dżungli, aby uwolnić porwanych przez partyzantów zakładników. Szybko okazuje się, że to niej rebelianci są największym problemem oddziału. Trup ściele się gęsto, a ciała są zmasakrowane, w sposób, który wskazuje, że nie zrobił tego człowiek...

Bardzo dobrze nakręcony film, dobra fabuła, zdjęcia, dźwięk, trochę drewniane jak na dzisiejsze czasy aktorstwo, ale kto nie uwielbiał przed laty Arnolda, niech po prostu wstanie i wyjdzie... Oczywiście na młodych ludziach efekty specjalnego, z których mógł skorzystać McTiernan nie zrobią wrażenia, a może nawet zniechęcą do oglądania filmów z lat 80., ale przecież to nie o efekty specjalne chodzi. Takie filmy jak Obcy, Terminator, Predator, Coś itd nie oglądamy dla efektów, a dla pasjonującej fabuły, która wciąga nas i każe do końca, niemal bez oddechu (no dobra, przesadziłem - oddychać trzeba) oglądać walkę ze Złem. I kibicować tym dobrym (albo przynajmniej tym, którzy walczą ze Złem, bo nie zawsze oni sami są dobrzy). Samego Predatora (Kevin Peter Hall) nie zobaczymy szybko, na początku widzimy tylko, że coś się rusza, przemyka, ale samego kosmicznego łowcę zobaczymy dopiero w drugiej połowie filmu. Za to on nas zobaczy niemal od razu. Pamiętam, jakie robiły wrażenie sceny, gdy Predator przyglądał się (widzimy to w podczerwieni) komandosom. 

Jeżeli nie widzieliście - zdecydowanie polecam pierwszego i drugiego Predatora!

Moja ocena: 8/10


 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga