środa, 21 sierpnia 2024

Nowy Obcy już w kinach. Nie jest źle!

Na nowego Obcego zawsze czekam z niecierpliwością, ale też niepokojem. Uwielbiam tę serię od pierwszej części (Obcy - ósmy pasażer Nostromo), ale też mam świadomość, że nic lepszego już od "jedynki" i "dwójki" nie powstanie. Po seansie kinowym muszę stwierdzić, że Obcego: Romulusa (Alien: Romulus USA 2024) ogląda się z prawdziwą przyjemnością. 

Nie będę powtarzał w nieskończoność, że bez Ripley (Sigourney Weave) nie da się prawdziwego Obcego zrobić, no ale trzeba oswoić się z myślą, że wielcy bohaterowie sprzed czterech dekad odchodzą, bo muszą odejść. Tym razem bohaterami są młodzi ludzie, robotnicy, który marzą o wyrwaniu się z ciężkiej pracy na odległej od Ziemi planecie.

Pewnego dnia dowiadują się, że w kosmosie krąży opuszczony statek, którego mogliby użyć do ucieczki z górniczej kolonii. Szybko jednak okazuje się, że na stacji kosmicznej czyha na nich śmiertelne niebezpieczeństwo - dziesiątki małych obcych, które po rozmrożeniu ruszają na krwawe polowanie...

Trzeba przyznać, że film Fede Alvareza (Nie oddychaj, Martwe zło) robi duże wrażenie. Jest świetnie nakręcony, bardzo dobre zdjęcia, muzyka, scenografie. Znakomicie pokazany jest Obcy, a raczej są Obcy. To czego nie widzieliśmy w pierwszych częściach tu widzimy z bliska i ciary przechodzą. Sceny zapładniania młodej kobiety przez Obcego bardzo realistyczne, podobnie jak poród itd. Brrrr. No ale horrory SF to nie łaskotki, ani rurki z kremem. Świetnie pociągnięty wątek Obcych, dodatkowo fajnie pokazana relacja między główną bohaterką Rain (Cailee Spaeny) a jej syntetycznym androidem Andy'm (David Jonsson). Zdecydowanie polecam Wam wizytę w kinie!



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga