czwartek, 13 grudnia 2007

Narkotyczny "Taniec Umarłych" Hoopera

Tobe Hooper to jeden z klasyków. Z niecierpliwością czekałem, więc żeby zobaczyć jak twórca Poltergeista radzi sobie w serii Masters of Horror. Panie i Panowie Taniec Umarłych czas ocenić. Dawno nie pisałem o tym, co widziałem, więc tym bardziej się cieszyłem na ten film!

Gdyby ktoś chciał mnie zapytać jak jednym zdaniem określić ten film - powiedziałbym - nieźle popieprzony. Narkotyczny klimat z demonicznym Robertem "Freddym" Englundem w roli głównej. Akcja dzieje się po terrorystycznym ataku z nieznanej bliżej strony o nieznanym bliżej skutku. 17-latka pomagająca mamie w barze szybkiej obsługi zostaje zaproszona przez demonicznego młodzieńca ze szramą na twarzy (zajmującego się upuszczaniem krwi ludziom i sprzedażą jej) na wyjazd do zakazanego miasteczka. Tam zabiera ją do klubu Doom Room na Taniec Umarłych. I rzeczywiście porażani prądem umarli podrygują (chciałoby się napisać zabawnie), co powoduje dziwny stan zaniepokojenia w widzu. Niezła muzyka, niezły montaż, na pewno film warty obejrzenia. Ale po twórcy Teksańskiej masakry..., Poltergeista czy Miasteczka Salem spodziewałbym się więcej. Z drugiej strony miła odmiana po jego słabej Kostnicy.
 
2/5 Kostuchy
Dance of The Dead
USA 2005
57 min. 

1 komentarz:

Unknown pisze...

Film jest troszkę nudny i nieciekawy ale co do muzyki to duży ukłon!

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga