czwartek, 21 kwietnia 2022

Kongres: Odjechana ekranizacja Lema

Film "Kongres" (The Congress Belgia, Francja, Luksemburg, Polska, Niemcy, Izrael 2013) przemknął właściwie niezauważenie. Spotykałem się kilka razy z tym tytułem w programie telewizyjnym, pisałem o nim, ale nie interesując się zbytnio. Ale na szczęście nagrałem i po kilkunastu miesiącach obejrzałem!

Film Ari Folmana powstał na podstawie opowiadania Stanisława Lema "Kongres futurologiczny", a jego twórcom udało się zebrać całkiem niezły zestaw aktorów.

Obejrzałem z zaciekawieniem, ale muszę przyznać, że w pewnym momencie, kiedy akcja zaczyna się toczyć, jako film animowany, trochę straciłem wątek i zgubiłem się. Nie do końca załapałem chyba, o co w tym wszystkim chodziło!

Może łatwiej byłoby gdybym czytał opowiadanie Lema, ale przyznam się szczerze, że nigdy nie byłem pasjonatem jego twórczości, chociaż kilka tytułów, na przykład "Test pilota Pirxa" przeczytałem.

Akcja Kongresu toczy się w niedalekiej przyszłości. Ponad 40-letnia aktorka Robin Wright (w tej roli... Robin Wright - Wonder WomanWonder Woman 1984, Blade Runner 2049, Everest, Niezniszczalny Beowulf, Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera, Liga Sprawiedliwości (2019)) ma kłopoty z nowymi rolami, jednych nie chce (na przykład w filmach o nazistach i produkcjach SF), w innych nie chcą jej obsadzać producenci z Hollywood. A zależy jej na pieniądzach, bo ma chorego syna. Z braku propozycji zgadza się na propozycję zeskanowania, dzięki czemu, jej klon będzie wiecznie występował, jako trzydziestokilkulatka... Z kolei ona sama już nigdy nie zagra w filmie!

Pewnego dnia, po kilku (kilkunastu?) latach Robin zostaje zaproszona na kongres futurologiczny. I tu akcja z filmu aktorskiego zamienia się w animowany, a film staje się coraz bardziej odjechany... Niewątpliwie jednak mamy okazję obserwować świat przyszłości, świat, który uległ degeneracji. Ludzie łykają pigułki, by wglądać tak jak chcą, a nie jak rzeczywiście wyglądają. Kongres jawi się, jako wielki zlot bogatych próżniaków. W pewnym momencie sala obrad i cały kompleks, gdzie się toczy, zostaje zaatakowany przez rebeliantów. 

Ponieważ, jak już pisałem, nie czytałem opowiadania Lema, trudno mi napisać, jak wierna jest ta ekranizacja. Ale cały duch filmu wydaje mi się lemowski, tak pamiętam jego książki, które czytałem przed wielu, wielu latami (w latach 80.?). W każdym razie na pewno warto zobaczyć, by samemu wyrobić sobie zdanie na temat ekranizacji Lema!

Moja ocena 5/10



 

 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga