wtorek, 18 grudnia 2007

Rzeźnia, czyli irokez ginie, jako pierwszy!

Rzeźnia to jeden z tych filmów, które po kupieniu bałem się obejrzeć. Nie, dlatego, że się bałem, ale dlatego, że wydawało mi się, że będzie to niezłe gówno. I niestety tym razem znowu miałem rację.


Początek Rzeźni to jak film z reklamówki wegetarian pokazujący jak zabija się zwierzęta i jakie straszne cierpienia muszą znosić. No tak, ale to tylko film, więc nierobiący zbytniego wrażenia. Fabuła pokrótce jest taka: w latach 50. szalony rzeźnik morduje swoich znajomych z pracy. Potem rzeźnia zostaje zamknięta i w czasach teraźniejszych przejęta przez pośrednika nieruchomości, który postanawia ją sprzedać. Do inwentaryzacji rzeczy tam się znajdujących wysyła syna z jego znajomymi. Wyróżniają się w ekipie młodych ludzi koleś z irokezem (który ginie, jako pierwszy) i kobieta wyglądająca jak uczestniczka Castel Party w Bolesławcu (która jako jedyna przeżyje). Jak się domyślacie w czasie obchodu budynku dawnej rzeźni dochodzi do krwawej jatki. W sprawę wmieszane są wierzenia Azteków
Zdecydowanie odradzam.

0/5 kostuch

Butcherhouse USA 2006
 

 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga